– Nie ma sytuacji, w której Bóg nie mógłby cię uzdrowić, gdy oddasz swoje życie Chrystusowi – mówiła w niedzielę s. Anna Bałchan, prowadząca rekolekcje w DA „Redemptor”.
Znana jako odważna streetworkerka o ciętym języku i muzycznym talencie, nakłaniająca do porzucenia „charyzmatu powagi”, pracuje obecnie w katowickim Stowarzyszeniu Po Moc dla Kobiet i Dzieci im. Maryi Niepokalanej. – To nasza Szefowa – mówi o Matce Bożej, przytaczając historie z piekła rodem, które jednak, dzięki mocy Jezusa, zaczęły zmierzać ku światłu. Tak było choćby w przypadku zmuszonej do prostytucji kobiety, zamkniętej i bitej, która pod wpływem przeżytej traumy zapomniała, kim była przedtem, a nawet... jak się korzysta z żelazka. Spotkanie z Chrystusem w sakramencie pojednania pozwoliło jej wejść na drogę ku normalności.
Zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej mówiła o udzielanej przez stowarzyszenie kompleksowej pomocy dla kobiet w kryzysie, o rozsądku koniecznym przy wyjazdach do pracy za granicę, ale także o „ostrym zapaleniu misia” – chorobie polegającej na uporczywym kręceniu się wokół „nie chce mi się” i „należy mi się”. Zwróciła uwagę na nasz brak konsekwencji w trwaniu przy Bogu („Tak się spięli, że zasnęli” – skwitowała czuwających w Ogrójcu apostołów) i ufności w to, że On zaprasza do przymierza z sobą słabych ludzi. Przeszkadzają nam „wypielęgnowane kompleksy”? „Masssakra” – podsumowała siostra taką postawę.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się