Kilkanaście lat temu podarła zdjęcie Jana Pawła II, później żądała ustąpienia Benedykta XVI, sugerując, że Jezus spaliłby Watykan. W czerwcu ma być gwiazdą Święta Wrocławia.
Wywoływane przez irlandzką piosenkarkę Sinead O’Connor skandale wskazują, że zagubiła się w kreowaniu swojego wizerunku w mediach. Czterokrotna mężatka (ostatnie małżeństwo trwało 16 dni) zdobyła rozgłos nie tylko dzięki zwalczaniu Kościoła.
Sprawa jej koncertu w ramach Święta Wrocławia podzieliła miejskich radnych. – Martwi mnie, że w czasach, kiedy spada poziom moralny wśród młodzieży, w tak lekki sposób podchodzi się do tego zaproszenia – mówi Maria Zawartko, wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej, zwracając uwagę, że gdyby O’Connor zbezcześciła symbole innej religii, skończyłoby się to ostrą krytyką. – Powinniśmy szanować innych, ale także musimy szanować siebie. Zbyt często pozwalamy, by znaki i wartości, które są dla nas ważne, były deptane – dodaje.
Już w ubiegłym roku znaleźli się jednak radni twierdzący, że zniszczenie portretu Jana Pawła II było tylko gestem symbolicznym, który należy zrozumieć. Im dedykujemy słowa zawarte w tytule. Warto także, by nasi decydenci odpowiedzieli sobie już nie na pytanie, czy nie widzą sprzeczności w tym, że w programie obchodów święta odwołującego się do uroczystości św. Jana Chrzciciela jest zarówno uroczysta Msza św. za miasto i mieszkańców, jak i koncert pani O’Connor. I przede wszystkim, czy w mieście, które ostatnio coraz częściej jest nazwane „miastem pięści” i w którym – jak słyszymy – tak mało jest tolerancji i otwartości, zapraszanie osoby wyrażającej swoje negatywne nastawienie poprzez niszczenie fotografii i mówi o paleniu miejsc, których nie lubi, jest dobrym pomysłem. Przecież to jawne szerzenie nietolerancji.