Do końca marca WKS Śląsk Wrocław musi złożyć wniosek licencyjny na grę w przyszłym sezonie ekstraklasy piłkarskiej. Nie dostanie jej, jeśli nie będzie miał stabilnej sytuacji finansowej. Tymczasem jest z nią bardzo źle.
Podczas specjalnie zwołanego briefingu prasowego Włodzimierz Patalas, sekretarz miasta Wrocławia, przypomniał, że większościowy udziałowiec Śląska, Zygmunt Solorz-Żak, od ponad roku nie łoży na klub żadnych funduszy. Zaznaczył też, że miasto chciałoby wyjść z patowej sytuacji. Przypomniał, że przed miesiącem, podczas ostatniego spotkania prezydenta Rafała Dutkiewicza i biznesmena, wyceniono akcje klubu.
Dwa tygodnie temu padła propozycja odkupienia przez miasto pakietu akcji należącego do właściciela Polsatu (ma ich 51 proc.). – Oczekujemy odpowiedzi na propozycję niezależnie od tego, czy będzie ona pozytywna, czy negatywna – mówi sekretarz.
Mimo braku pieniędzy ze strony głównego udziałowca spółki Śląsk Wrocław miasto cały czas stara się przekazywać środki na funkcjonowanie klubu. Jakie jest rozwiązanie zaistniałej sytuacji?
Sprawa przyszłości piłkarskiego Śląska jest wśród mieszkańców bardzo żywa. Kibice liczyli, że po przejęciu klubu przez jednego z najbogatszych Polaków i wybudowaniu nowego Stadionu Miejskiego we Wrocławiu powstanie piłkarski ośrodek na skalę europejską. Na razie jednak mocarstwowe plany należy odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość.