Dorota pokazuje delikatne róże, wycięte z papierowych serwetek. Niektóre już zakwitły na wazonach z butelek czy misternie zdobionych pudełkach. Brat Albert, niegdyś artysta malarz, pewnie jest dumny. Z kolorowych prac i z tego, jak świat jego podopiecznych znów nabiera barw.
Jeśli ktoś wyobraża sobie, że placówka dla bezdomnych to ponury, szary barak, po wejściu do budynku wrocławskiego Schroniska i Noclegowni św. Brata Alberta dla Bezdomnych Kobiet i Matek z Dziećmi może się zdziwić. Korytarz, pełen suszarek z praniem i dziecięcych wózków, cały pokryty jest dekoracjami. W gabinecie pani kierownik fruwają uśmiechnięte anioły, ściany zdobią pejzaże i bukiety kwiatów. A przecież twórczynie tych prac wcale nie miały kolorowego życia...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.