... czyli czy na Uniwersytecie Wrocławskim wiedzą, że istniał Mikołaj Kopernik?
Nazwijmy to szumnie debatą (chociaż co to za debata, kiedy dyskutujący jeszcze przed rozpoczęciem dyskusji podali sobie ręce?). Odbyła się. Gospodarzem był Uniwersytet Wrocławski i to on zapraszał gości. Głośno było o tym spotkaniu ze względu na zaproszenie Daniela Cohn-Bendita i czerwone kartki pokazane Januszowi Palikotowi. W tym wszystkim umknął jeden szczegół. Moim zdaniem umknąć nie powinien.
Na obie, bo tak naprawdę odbyły się dwie, debaty zaproszono europosłankę Różę Thun. Ta w czasie swojej wypowiedzi, mówiąc o budowaniu tożsamości, raczyła rzec, że niektórzy próbują budować ją na chrześcijaństwie, ale musimy pamiętać, że „Matka Boża nie urodziła się w Częstochowie”. Sala parsknęła śmiechem i na tym zakończył się monolog pani poseł w kwestii chrześcijańskich korzeni Europy.
Cóż, kwestionowanie tego, że chrześcijaństwo stoi u podstaw cywilizacji europejskiej, to jak zaprzeczanie, że Ziemia krąży wokół Słońca. Pani poseł powinna to wiedzieć, bo chociażby przemierzając Europę, zauważa na pewno, że wszędzie, gdzie mieszkają ludzie, na każdym cmentarzu, niemal nad każdym grobem – bez względu na to, w jakim języku zostały wykonane napisy – wznosi się ten sam chrześcijański krzyż. Nie jest ważne, czy grób pochodzi z X, XV czy XXI wieku. Poza tym wpływ chrześcijaństwa na kulturę europejską jest wprost przygniatający. Dowodów na to w muzyce, architekturze czy literaturze nie brakuje. Co więcej – znaczna część kultury (nazwijmy to) „niechrześcijańskiej” powstała w opozycji do chrześcijaństwa i bez niego jest niezrozumiała. Każdy więc, kto odrzuca prawdę o chrześcijańskich korzeniach Europy, naraża się na śmieszność.
Co więcej, Pani Poseł, cywilizacja europejska kształtowała się w opozycji do innych kultur bądź religii (szczególnie w opozycji do islamu). Obrona własnych wartości przed naporem tej religii stanowiła w dużym stopniu podstawy tworzenia się kultury europejskiej. Jako ciekawostkę można podać fakt, że po raz pierwszy mieszkańcy naszego kontynentu nazwali się Europejczykami w 732 r., a miało to miejsce w kronice opisującej chrześcijan zagrożonych przez ekspansję muzułmańską. Zabierając głos w debacie, Pani powinna to wiedzieć.
Ale to nie jedyny problem posłanki. Próbowaliśmy dopytać się, co miała na myśli, wypowiadając cytowane tu zdanie i czy uważa, że chrześcijaństwo to zła droga do budowania europejskiej tożsamości. Dyrektor jej biura parlamentarnego zapewnił, że odpowiedź dostaniemy następnego dnia. Na szczęście, było to już ponad tydzień temu. Może dobrej odpowiedzi na tak rzucone słowa nie ma?
Dziwi mnie także zachowanie władz uniwersytetu. Wyśmiewanie w jej murach i przez jej gości chrześcijaństwa, które stoi u podstaw tej uczelni, delikatnie mówiąc, nie przystoi. I nic nie pomoże odpowiedź rzecznika, że „pani Róża Thun nie jest pracownikiem UWr”. Była Waszym gościem i to Wy bierzecie odpowiedzialność za to, kogo zapraszacie i komu dajecie mikrofon. Kpiny z chrześcijaństwa na Uniwersytecie Wrocławskim to już nie tylko zaprzeczanie temu, że Ziemia krąży wokół Słońca. To zaprzeczanie temu, że Kopernik istniał i był mężczyzną.