- Tylko ściana deszczu jest w stanie nas zatrzymać - mówili studenci z Duszpasterstwa Akademickiego „Dominik” przed Mszą św. po której na ulice Wrocławia miała wyjść nocna procesja Bożego Ciała.
Deszcz wprawdzie padał, jednak nie przeszkodziło to w modlitwie kilkuset osobom, które ok. 21.30 wyszły z kościoła oo. dominikanów i poszły w procesji za Najświętszym Sakramentem. Towarzyszył im piękny śpiew, dźwięk bębnów, pochodnie, kadzidła i ubrane na biało dziewczyny sypiące kwiaty przed Chrystusem Eucharystycznym.
Procesję poprzedziła Eucharystia, której przewodniczył duszpasterz „Dominika” o. Marcin Barański. – Nie wiem, czy ktoś z was zastanawiał się, po co ta procesja i co tam ma się wydarzyć – mówił w homilii. Przywołał przy tym dwa teksty biblijne, które – jak zauważył – opisują procesje Bożego Ciała. – W Ewangelii mamy dwie takie procesje – zaznaczył. Pierwsza to podróż Maryi do domu Elżbiety. Druga – wędrówka uczniów do Emaus.
Tłumacząc sens biblijnej sceny nawiedzenia św. Elżbiety, o. Marcin powiedział: – Idziemy na procesję, by nakarmieni i „naradowani” tym spotkaniem z Jezusem móc iść do innych. Żebyście nie bali się pójść do swoich rodzin, przyjaciół, być może także do tych, którzy nie wierzą, tych, którzy z Kościołem i z Panem Bogiem nie chcą mieć nic wspólnego. Dodał także, że spotkanie z Chrystusem Eucharystycznym jest źródłem siły do tego, by być dobrym. – Po ludzku tej siły w sobie nie mamy – podkreślił.
procesja akademicka Wrocław
ks. Rafał Kowalski /GN