Ludzie-ptaki zlecieli się do Wrocławia. Ich umiejętności budzą podziw.
Skaczą przez mury, barierki, przestrzenie między zabudowaniami – czasem wykonując dodatkowo niesamowite ewolucje. Czym jest parkour? Rodzajem sportu? – To raczej sztuka przemieszczania się, ale ze sportem ma wiele wspólnego. Są tu elementy akrobatyki, wspinaczki, biegów długo- i krótkodystansowych – wyjaśnia Kamil Snowacki z klubu Parkour Wrocław trenujący od 7 lat. – Nie ma tu takiej rywalizacji jak w sportowych rozgrywkach. Walczymy przede wszystkim z sobą, ze swoimi ograniczeniami. Jak w każdym sporcie ekstremalnym, jest w parkourze pewne ryzyko, odrobina szaleństwa, ale bez przesady. Po prostu się dobrze przygotowujemy – dodaje, wspominając o wytrwałych ćwiczeniach na murkach („katowanie murków” – jak mówi), treningach siłowych, niezliczonych pompkach czy przysiadach.
Kamil Snowacki przed treningiem prowadzonym obok Stadionu Miejskiego Agata Combik /GN
Jak wyjaśnia Kamil, większość ludzi zajmujących się parkourem zainteresowała się nim dzięki filmom w Internecie. To on jest ich główną platformą wymiany doświadczeń. Okazją do takiej wymiany jest też obecny zlot. Przyjechało na niego ok. 80 osób, do których dołączyli dodatkowo miejscowi pasjonaci. Są tu ludzie z całej Polski, od morza po Podkarpacie, a także trzej goście specjalni – dwóch Hiszpanów i Węgier, znani szeroko w parkourowym środowisku. Zlot otwarty był jednak także dla tych, co dopiero zaczynają treningi.
Organizatorem dorocznego spotkania osób parających się „sztuką przemieszczania się” jest klub Parkour Wrocław. – Zaczęliśmy od nieformalnej grupy, potem byliśmy członkami innego klubu, a od 2006 r. działamy pod własnym szyldem – wyjaśnia prezes, Artur Młynarczyk, wspominając kolejne zloty oraz obóz treningowy na Ślęży. – Prowadzimy również treningi dla początkujących. By uprawiać parkour, wystarczy wygodny strój, sportowe buty i trochę wyobraźni. Patrząc na nasze skoki ktoś może pomyśleć, że jesteśmy szaleńcami. Tak nie jest. Po prostu stopniowo wzmacniamy swoje ciało i psychikę. Nasza metoda treningu pozwala zacząć od poziomu krawężników, by z czasem przejść do kilkumetrowych skoków. Są wśród nas nawet osoby niepełnosprawne, nie widzące na jedno oko lub z amputowanym przedramieniem. Oni też ćwiczą z sukcesami. Owszem, na porządku dziennym są otarcia, skaleczenia, siniaki… Ale to nic strasznego.
Warto dodać, że oprócz letnich zlotów wrocławski klub organizuje też m.in. zlot wigilijny oraz na powitanie wiosny (Hello Spring Zlot). Więcej na www.parkour.wroclaw.pl