Do niedawna o polskich fanach piłki nożnej (a może raczej kibolach), również tych z Wrocławia, nie mówiło się zbyt dobrze. Dziś jest zdecydowanie lepiej i niektóre grupy są stawiane za wzór dopingu nawet w innych krajach europejskich.
Gdy dowiedziałem się o inicjatywie, pomyślałem, że to fantastyczna sprawa. Nie należę do najzagorzalszych fanów, ale Śląsk w sercu mam od urodzenia. W końcu pochodząc z Wrocławia, trudno kibicować innemu klubowi. Czytając poszczególne punkty „dekalogu”, kiwałem z uznaniem głową i ręce same składały się do oklasków. Może język trochę siermiężny, ale zrozumiały i przede wszystkim treść naprawdę coś wnosi i pokazuje kierunek, w którym podążają kibice – cywilizowanego dopingu bez burd i prowokacji. Do tego wszystko ma ładnie wyglądać... Byłbym dumny, gdyby nie niepokojące dwa „przykazania”.
W punkcie siódmym kibice piszą: „Nasze flagi Śląska to świętość. Najwyższa wartość, za którą oddamy życie”. Konsternacja. Świętość? Najwyższa wartość? Drodzy panowie i panie, to chyba dość duża przesada. Takie określenia to zdecydowane nadużycie. Życie można oddać za drugiego człowieka, w obronie ojczyzny, w imię wiary, ale za flagi czy nawet za Śląsk? Rozumiem miłość do piłki, do barw klubowych, jednak trzeba sobie stawiać pewne granice. Granice rozsądku!
Duże zdziwienie wywołał u mnie również punkt 10. Oto jego treść: „Każda osoba niezależnie od wieku, a w szczególności młode pokolenie kibiców Śląska, powinna trenować jakiś sport, w szczególności sztuki walki, aby sławić nasz ukochany klub we wszelakich zawodach sportowych. Promujemy sportowy tryb życia ku chwale wielkiego Śląska”. Nie bardzo rozumiem, co mają „w szczególności sztuki walki” do sławienia klubu. Wyszczególnienie właśnie takich dyscyplin jest zastanawiające. Może się czepiam, ale próbuję czytać między wierszami. Przychodzi mi do głowy mniej więcej takie zdanie: „Bądźcie gotowi, by przekonywać wątpiących w wielkość Śląska za pomocą rozwiązań niemających nic wspólnego z merytoryczną dyskusją”.
Oby moje obawy były bezpodstawne. Może jednak warto dekalog kibiców jeszcze trochę podrasować, by rozwiać wszelkie wątpliwości kibiców. Bo jeśli trudno się podpisać imieniem i nazwiskiem pod wszystkimi zasadami, to o jedności, o której piszą we wstępie inicjatorzy stworzenia kodeksu, czyli Stowarzyszenie Wielki Śląsk, nie może być mowy.
Przed nami wielkie (miejmy nadzieję) mecze Śląska z FC Sewilla. Wierzę, że spotkanie rewanżowe (pierwszy mecz odbędzie się w Hiszpanii) przyjdzie obejrzeć na żywo komplet publiczności. Liczę też na wspaniały doping dla piłkarzy, do którego chętnie się dołączę. To, że za Śląsk i za flagi nie chcę oddać życia oraz nie chcę na siłę przekonywać kogokolwiek do miłości do WKS-u, nie oznacza wcale, że czuję się gorszym fanem naszej drużyny. Zapewne podobnie myślących jest zdecydowanie więcej, choć może na stadionie zajmują miejsca w sektorach innych niż B...
Cały dekalog kibiców Śląska dostępny jest tutaj.