Ludzie-orkiestry

Potrafią wydobyć piękno z czosnku, pokazać nieznaną twarz Muminka, wykuć z metalu płatki róż czy odkryć całą tęczę barw obecnych na skórce brzoskwini.

Do 25 sierpnia trwa II Międzynarodowy Plener Plastyczny Trzebnica 2013. Goszczeni przez salwatorianów artyści z różnych stron świata od 16 sierpnia malują, fotografują i tworzą najróżniejsze dzieła inspirowane niepowtarzalnym klimatem miasta św. Jadwigi i krainy Kocich Gór. Ich prace wkrótce będzie można podziwiać – oraz nabyć – podczas parafialnego festynu „Bartłomiejki”, który odbędzie się przy trzebnickiej bazylice 25 sierpnia popołudniu (wernisaż od 15.30). Okazją do poznania twórczości uczestników pleneru są również wieczorne spotkania autorskie w miejscowym ośrodku kultury.

Jedną z osób prezentujących tam swoje prace była Olha Baklan ze Lwowa – autorka ilustracji do książek, scenografii i kostiumów teatralnych, a także etnograficznych lalek czy pisanek nawiązujących do ludowych wzorów. Zainteresowanie budziły m.in. jej ilustracje do pierwszego ukraińskiego przekładu „W pustyni i w puszczy” – ze stylizowanymi wielbłądami i baobabami, a także wkomponowanymi w prace pani Olhy rysunkami jej córeczki, która miała u początków przedsięwzięcia 8 lat– tyle, co Sienkiewiczowska Nel. Rosła wraz z postępem ilustratorskich prac, trwających 4 lata. Choć dziś wybrała drogę naukowca-przyrodnika, wciąż potrafi wspaniale wykonywać np. rysunki roślin. – Kocham czosnek – zadeklarowała pani Baklan, pokazując prace powstałe już w Trzebnicy – misterne szkice czosnku w różnych ujęciach, a także owoców i kwiatów.

Intrygująca jest twórczość Justyny Karoliny Gałązki ze Strzegomian koło Sobótki, która wykorzystuje w swojej pracy graficznej rozmaite techniki – niektóre objęte sekretem. Biegle operuje i pędzlem, i programami graficznymi (jest m.in. grafikiem freelancerem), nieobca jest jej sztuka introligatorska – potrafi wykonać artystyczną książkę, począwszy od projektu, przez ilustracje, po sklejenie kartek. Chętnie ilustruje bajki (które zresztą sama też pisze) oraz fotografuje. – Z każdą moją pracą związana jest jakaś historia – mówi, pokazując m.in. piękne zdjęcie kobiety, której odrastają włosy po zakończonej sukcesem chemioterapii. Wiele miejsca w jej pracy zajmują postaci z baśni i legend – tych spod Ślęży, ale i z dalekiej Skandynawii. Jedna z ilustracji ukazuje „dziada”, który – z godnie z fińskim podaniem – zabiera od ludzi choroby i „wpuszcza” je w drzewa (dlatego fińska tradycja nakazuje omijać stare, powykręcane drzewa, by się na powrót nie zarazić).

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..