Nowy numer 13/2024 Archiwum

Lepsze od serialu

Z leczniczych produktów znani są bonifratrzy, ale okazuje się, że i kapucyni mają swoje specyfiki. Przy furcie ich domu zakonnego we Wrocławiu można nabyć skuteczne lekarstwo. Dobrą porą do rozpoczęcia kuracji będzie październik.

Lek zaopatrzony jest w profesjonalną ulotkę, opisany jako „środek wzmacniająco-uświęcający”, dostępny bez recepty, a wśród wskazań leczniczych wymieniono m.in. „dolegliwości wynikłe z działania złej woli” czy „ból głowy spowodowany niepotrzebnymi troskami”. Ma ułatwiać „oddychanie duchem Bożym” i sprzyjać dobrym postanowieniom. Termin jego ważności sięga aż po wieczność, a dodatkowo lek pomaga w czasie ciąży oraz przy prowadzeniu pojazdów. Kiedy otworzymy pudełko, okaże się, że owe cudowne tabletki to po prostu… różaniec, nazwany tu „Seraphinus Vita Complex” – lek, który, jak wspomina ulotka, swoją moc ujawnił m.in. w życiu sługi Bożego Serafina Kaszuby, kapucyńskiego kandydata na ołtarze.

To, że medykament ma wielką moc, wiadomo. Bywa jednak, że trudno zachęcić do kuracji zwłaszcza młodych ludzi… Opór wobec „lekarstwa” przełamują czasem właśnie barwne pomysły. Przykładowo w niedużym Michałowie (okolice Brzegu), z inicjatywy nauczycielki z tutejszej Publicznej Szkoły Podstawowej Stowarzyszenia Przyjaciół Szkół Katolickich i przy zaangażowaniu mnóstwa mieszkańców oraz miejscowego proboszcza, organizowane są w tym roku raz po raz spotkania różańcowe – połączone z inscenizacją poszczególnych tajemnic Różańca (dzieci uwielbiają przebieranie się i występy) czy też z plastyczną wystawą i – zawsze – z porcją pięknej muzyki.

Czasem łatwiej chwycić za różaniec, jeśli zrobi się go samemu. Internet pełen jest „przepisów” na takie z koralików, rzemyków, nie wspominając o kasztanach czy jarzębinie. Ręcznie robione, „omodlone” – często przez zakonnych wykonawców – znaleźć można choćby we wrocławskiej księgarni dominikanów czy w kruchcie grekokatolickiej cerkwi przy pl. Nankiera. W tym drugim miejscu mają charakterystyczną, wschodnią formę. A miła pani chętnie przy okazji wyjaśnia, jak korzystać z tzw. czotek – sznurów modlitewnych, które wschodnim chrześcijanom pomagają w Modlitwie Jezusowej.

Nuda, monotonia? Po przełamaniu pierwszych oporów przesuwanie w palcach ziarenek, a w sercu kolejnych „odcinków” historii zbawienia może wciągnąć po uszy. Czy jest jakaś piękniejsza opowieść?


 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy