Prezes Fundacji PRO – Prawo do Życia spotyka się z lokalnymi proliferami. Jedną z propozycji dla nich są kursy organizowane przez fundację w poszczególnych miastach Polski.
– Są to jednodniowe kursy, odbywające się w soboty, skierowane do ludzi, którzy są pro life, natomiast nie zawsze wiedzą, jak można skutecznie działać – mówi Mariusz Dzierżawski. – Pokazujemy im, jak my to robimy, jak można włączyć się w nasze działania. Na początku kursu zwykle pytamy uczestników o ich oczekiwania i najczęściej okazuje się, że chcą usłyszeć argumenty, które „zwalą z nóg” przeciwników. Owszem, przedstawiamy argumenty, ale tłumaczymy: nie spodziewajcie się, że to one przekonają zwolenników aborcji. Racjonalne argumenty są po naszej stronie od zawsze, ale to nie zapewnia zwycięstwa… Na kursie pokazujemy m.in. strategie stosowane przez proaborcjonistów i to… czego możemy się od nich nauczyć. Bo oni często w złym celu stosują dobre, skuteczne metody. Kursy mają formułę interaktywną, wiele tu elementów warsztatowych. Nie są nudne.
M. Dzierżawski ma nadzieję, że we Wrocławiu w najbliższych miesiącach taki kurs zostanie zorganizowany. Zainteresowani mogą się zgłaszać, pisząc na adres kontakt@stopaborcji.pl lub kurs@stopaborcji.pl.
– Mamy obecnie taką sytuację, że zwolennicy życia są co najmniej 10 razy liczniejsi niż zwolennicy zabijania, jednak nie przekłada się to na sejm. Jestem jednak przekonany, że jeśli będziemy mieć kilka tysięcy wolontariuszy, to aborcjoniści zostaną wyrzuceni z sejmu. Najgorszym wrogiem jest pesymizm. To szatańska pokusa: „nic nie robić, bo się nie uda”…Chcemy kontynuować akcje służące kształtowaniu opinii publicznej, m.in. w dalszym ciągu prezentować wystawę „Wybierz życie”. W tej chwili trwa akcja ujawniania w środowiskach lokalnych posłów, którzy głosowali za prawem do zabijania dzieci niepełnosprawnych. Chcemy robić pikiety ujawniające zwolenników zabijania – przede wszystkim polityków, ale i lekarzy, którzy wykonują wyroki śmierci na dzieciach.
M. Dzierżawski docenia wszelkie działania pro life, a także informowanie o rozmaitych formach pomocy matkom w trudnej sytuacji czy choćby możliwości pozostawienia dziecka w szpitalu w sytuacji, gdy nie jest się w stanie podjąć rodzicielskiej opieki. Podkreśla jednak, że w starciu z „kulturą śmierci” nie obejdzie się bez akcji „dosadnych”. – Naszą bronią jest prawda – mówi. – Jeśli wobec aborcji będziemy używali eufemizmów, łagodnych określeń, to wspierać będziemy stronę przeciwną, która twierdzi, że aborcja to „nic takiego”.