Ze smokiem było inaczej

Z kagankiem nauki w mrokach średniowiecza – wykładu dr. hab. Stanisława Rosika z Uniwersytetu Wrocławskiego wysłuchali w auli PWT uczestnicy kolejnego spotkania z cyklu „Fides et Ratio – Junior”.

Wrocławski historyk wskazał na wielość paradoksów związanych z przekonaniami, że średniowiecze to „ciemna epoka”. Sam fakt, że całe 1000 lat zamyka się w jednym określeniu, opisując je często w kategoriach „ciemnoty”, może dziwić. Takie przekonania należy, jak zauważył, uznać za nieuzasadnione sądy, czyli przesądy – bo „przed sąd”, jak wyjaśniał,  to właśnie osądzenie czegoś jeszcze przed poznaniem. – Nie chcę bronić średniowiecza, bo gdy się kogoś broni, to znaczy, że istnieje jakiś akt oskarżenia, a moim zdaniem nie ma szans na oskarżenie – mówił.

Prelegent przedstawił bogactwo cywilizacji średniowiecznej, m.in. odwołując się do stosowanych powszechnie kryteriów dotyczących pisma oraz miasta. Ukazał śmiałość ówczesnych koncepcji, w których – wbrew obiegowym opiniom – nie chodziło o budowę „wspólnej Europy”; ludzie średniowiecza mieli wizję dotyczącą całej rzeczywistości. – Około 1000 roku kształtuje się podstawa świata, w którym żyjemy – mówił. To w średniowieczu powstały uniwersytety, wykształcił się nasz rytm życia związany ze świętami, ze sposobem przeżywania niedzieli, z rachubą czasu.

Wśród licznych stereotypów funkcjonuje "sinusoida", określająca kolejne epoki jako "jasne" lub "ciemne":

Dr Rosik wyjaśniał, że średniowieczne legendy – do których zwykle podchodzi się z uśmiechem – zawierają często, wyrażone w określonej konwencji, ważne prawdy i przekonania. Tak jest np. z legendą o smoku wawelskim. Najstarsza jej wersja, uwieczniona przez Wincentego Kadłubka, wcale nie mówiła o szewczyku jako pogromcy bestii (wykładowca zauważył, że w czasach, gdy spisywano legendę, nie było „lobby szewskiego” – cechów szewskich, które powstały później, w lokowanych miastach). Zwycięzcami potwora mieli być według kronikarza synowie Kraka, lokalnego władcy, co miało swoje znaczenie. – Kadłubek określa smoka słowem „holofagus”, „całożerca” – mówił dr Rosik, ukazując go jako ucieleśnienie chaosu, zniszczenia. – Krak, gdy go „załatwił” (przez swoich synów), pokazał, kto tu rządzi. Pokazał, że władza, państwo, oznacza ład, ujarzmienie zła.

Ze smokiem było inaczej   Zwycięzcy quizu, który zakończył wykład Agata Combik /GN

W odpowiedzi na pytania dotyczące palenia czarownic, prelegent wskazał na fakt, że takich zjawisk nie należy wiązać z konkretną epoką, ale ze zjawiskiem magicznego podejścia do interpretacji ludzkich zachowań – podejścia, które Kościół przez wieki starał się piętnować. Ludzie bardzo powoli „wydobywali się” z barbarzyńskiego sposobu myślenia – co ciekawe, najwięcej czarownic spalono w XVI w., a więc w czasach renesansu.

A co z inkwizycją? Dr Rosik, daleki od jej bronienia, wskazał na konieczność zrozumienia całego kontekstu jej funkcjonowania. – Jeśli ktoś głosił poglądy uznawane za heretyckie, zagrażało to całemu porządkowi społecznemu – mówił, tłumacząc, że przytłaczająca większość sądów inkwizycyjnych nie była sądami kościelnymi, ale powoływanymi przez świecką władzę – „zatrudniającą” duchownych. Nie do porównania jest również działalność inkwizycji z późniejszymi działaniami „oświeconych”  totalitarnych systemów.

Po wykładzie tradycyjnie odbył się quiz, uczniowie mogli również zajrzeć do wrocławskiego seminarium duchownego.


 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..