380 osób wzięło udział w dolnośląskiej edycji Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. W nocy z 4 na 5 kwietnia uczestnicy tego wyjątkowego nabożeństwa udali się pieszo z Wrocławia na Ślężę.
Do ostatniej, usytuowanej przy krzyżu na szczycie "Śląskiego Olimpu", 14. stacji dotarło ponad 200 nocnych wędrowców. Wśród nich był Adam Brawata, student fizjoterapii. Z domu zabrał ze sobą drewniany, własnoręcznie wykonany metrowy krzyż. – Były takie momenty, że chciałem go odłożyć – przyznaje chłopak, który kilkanaście godzin spędził, maszerując w strugach deszczu. Pijąc herbatę w schronisku, czuł ulgę i satysfakcję, jednak przede wszystkim był pełen podziwu dla Jezusa, który tak wiele trudu poniósł dla zbawienia człowieka.
Wymarsz poprzedziła Eucharystia o 20.00 w kościele oo. dominikanów pw. św. Wojciecha. Wcześniej uczestnicy otrzymali specjalne pakiety startowe. – Znalazły się w nich dokładny plan przemarszu z zaznaczonymi na mapie stacjami oraz rozważania w języku polskim i angielskim, przygotowane przez pomysłodawcę przedsięwzięcia ks. Jacka Stryczka – mówi Łukasz Bujło, jeden z wrocławskich koordynatorów wydarzenia. Organizatorzy dolnośląskiej edycji EDK – w sumie kilkanaście osób związanych z DA „Dominik” – zadbali o bezpieczeństwo wędrujących. Wszystkim rozdano materiały odblaskowe i udostępniono numer telefonu do sztabu organizacyjnego na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń. O zabezpieczenie poproszono policję i pogotowie ratunkowe. Ponadto 4 pojazdy wyposażone w apteczki przez całą noc eskortowały pielgrzymów, wśród których było 3 ratowników medycznych i pielęgniarka, a uczestników podzielono na małe, maksymalnie 10-osobowe grupy.
Z pl. Dominikańskiego na ślężański szczyt prowadziły dwie trasy, wcześniej starannie zaplanowane i sprawdzone. Dłuższa – „zielona” – mierzyła 52 km i w znacznej części pokrywała się ze szlakiem rowerowym, wiodąc głównie lasami i drogami polnymi. Z kolei krótsza – „pomarańczowa” – liczyła 49 km i zawierała więcej odcinków asfaltowych.