To już szóste dziecko, którego rodzice zdecydowali się zostawić w oknie życia, a którym opiekują się siostry boromeuszki.
- Alarm w oknie życia zadzwonił o 17.40. Znaleźliśmy tam chłopca owiniętego w pieluszkę - mówi na gorąco s. Ewa Jędrzejak. Podkreśla, że maluch był zaraz po porodzie. Nie miał zabezpieczonej nawet pępowiny i dlatego szybko trzeba było założyć klemy. - Musiałyśmy sobie radzić same, bo dziś na dyżurze nie ma lekarki - dodaje. Siostry postępowały według procedur i wezwały pogotowie ratunkowe. Według wstępnej diagnozy chłopiec jest zdrowy, ale został zabrany na dalsze badania do szpitala.
To już szóste dziecko znalezione we wrocławskim oknie życia. Wkrótce Jan Paweł, bo takie imię zostało nadane chłopcu, trafi do nowej rodziny adopcyjnej. - Dzięki odważnej decyzji mamy mógł się urodzić. Dała mu szansę życia. Chwała Panu! - cieszy się boromeuszka. Podkreśla przy tym, że nie należy oceniać jej, bo nie wiemy jaki miała powody, by oddać swoje dziecko.