Nowy numer 22/2023 Archiwum

Bardzo, bardzo szczęśliwe

Życie konsekrowane. Widok osoby w zakonnym habicie jest dla wielu z nas znakiem, iż Pan Bóg porwał ją za sobą i to było tak silne, że zechciała zostawić wszystko dla Niego. Jednak życie „na całego” dla Boga jest możliwe również poza murami klasztoru.

(Nie)ufny lisek

Dorota Wroczyńska z zawodu jest lekarzem. Lubi pisać i tańczyć. Po ukończeniu studiów przez 7 lat pracowała na oddziale ratunkowym. Postanowiła jednak zrobić specjalizację z medycyny paliatywnej i od 4 lat pracuje w hospicjum domowym. Na jesieni planuje przystąpić do egzaminu specjalizacyjnego. – Na przykładzie zwłaszcza tej dziedziny medycyny widać bardzo dobrze, że zadaniem lekarza powinno być zainteresowanie się człowiekiem jako osobą, a nie tylko objawami choroby. Osoba bowiem to cały człowiek: z jego psychiką i życiem duchowym – zaznacza Dorota.

Początków drogi, której finałem było powołanie do dziewictwa konsekrowanego, upatruje na czas niedługo po ukończeniu studiów. Już wtedy gdzieś w głębi serca przeczuwała, że Pan Bóg ma szczególne plany wobec niej. Mniej więcej 10 lat temu otworzyła „Gościa Niedzielnego” i znalazła tam niewielką wzmiankę o pielgrzymce dziewic konsekrowanych na Jasną Górę. – Dzięki niej po raz pierwszy dotarła do mnie informacja o kobietach, które ślubują Bogu czystość, ale nie rezygnują z normalnego życia w świecie, pracując zawodowo i mieszkając we własnych domach – wspomina. W jej głowie od razu zaświtała radosna myśl, że to jest droga właśnie dla niej. – Niestety w tamtym czasie ogólnodostępnych informacji na ten temat było bardzo niewiele. Po dłuższych poszukiwaniach – także dzięki ogłoszeniu znalezionemu w „Gościu Niedzielnym” – trafiła na rekolekcje dla kobiet poszukujących swojej życiowej drogi. Tam ostatecznie utwierdziła się w swoim pragnieniu. – Podczas szczerej rozmowy z Panem Bogiem postanowiłam przejść od pragnień do decyzji. Na koniec rekolekcji powiedziałam pozostałym reflektantkom o swoim postanowieniu. Pan Bóg zadziałał dosłownie natychmiast. Kobieta siedząca naprzeciwko mnie uśmiechnęła się i oświadczyła, że bardzo dobrze zna kilka dziewic konsekrowanych – wspomina Dorota. Wkrótce postanowiła zwrócić się z odpowiednią prośbą do kurii. – Ponieważ nie wiedziałam, w jaki sposób takie pismo sformułować, więc w najprostszych i bardzo zwięzłych słowach napisałam taką prośbę, adresując ją do ówczesnego metropolity wrocławskiego abp. Mariana Gołębiewskiego. Po trzech dniach noszenia owego listu w torebce w końcu odważyłam się go wysłać – opowiada Dorota.

W niespełna miesiąc otrzymała odpowiedź od o. J. Kicińskiego z zaproszeniem na rozmowę, podobnie jak Anna. – Czas formacji wraz ze wszystkim, co było mi dane w nim przeżyć, miał dla mnie wymiar oczyszczający. Jestem świadoma tego, na co się decyduję. Dziś lepiej rozumiem, czym jest Kościół: że jest instytucją Bosko-ludzką. Zrozumiałam także, iż nie można kogoś kochać, odrzucając jego ciało, a Kościół jest przecież Ciałem Chrystusa – zaznacza Dorota. W kroczeniu drogą powołania kluczowe znaczenie ma dla niej prawda o Chrystusie, który powołuje tych, których sam wybiera.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast