Czy można wykorzystywać symbole religijne w sposób, który rani uczucia wierzących? Poznań udowodnił, że nie. A jak będzie we Wrocławiu?
Ilekroć w mediach pojawiają się doniesienia o kolejnych aktach agresji wobec chrześcijan, tylekroć zastanawiam się, dlaczego tak rzadko słychać o tym, aby ktoś np. spalił meczet albo podarł księgę Koranu. I od razu zaznaczam, że każdy akt wrogości lub znieważenia wyznawców jakiejkolwiek religii jest niedopuszczalny i zawsze moralnie zły. Niemniej jednak „coś” musi być w tym naszym chrześcijaństwie, że od samego początku, już od narodzenia Jezusa Chrystusa, ci, którzy się do Niego przyznają, bywają atakowani, wyśmiewani, poniżani, a nawet zabijani.
Nie jest moim zamiarem rozważać w tym miejscu, dlaczego tak się dzieje. Zatrzymam się tylko na tym, że jakąś odpowiedź na to pytanie przynosi historia życia patrona dnia dzisiejszego - św. Jana Chrzciciela. Ów pobożny asceta został skrócony o głowę dlatego, że miał odwagę mówić prawdę, i to niezależnie od tego, czyje oczy ta prawda kole.
We wtorek 24 czerwca we wrocławskich mediach elektronicznych pojawiła się informacja o planowanym na koniec tygodnia pokazie spektaklu „Golgota Picnic” w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Gdy zadzwoniłem do owej szacownej instytucji, aby zweryfikować tę wiadomość, Dawid Janiuś, specjalista ds. marketingu i organizacji widowni, poinformował mnie, że taka decyzja rzeczywiście dzisiaj została podjęta i trwają przygotowania do „prezentacji zapisu roboczego” przedstawienia. Z rozmowy telefonicznej dowiedziałem się również, że przedsięwzięcie ma związek z decyzją o wykreśleniu spektaklu z programu Malta Festiwal Poznań.
Krzysztof Mieszkowski, dyrektor teatru, w wypowiedzi dla Polskiego Radia Wrocław przekonuje, że „to jest spektakl głęboko religijny” oraz że każdy chrześcijanin, i nie tylko, powinien go zobaczyć.
Nie widziałem przedstawienia i nie zamierzam go oglądać. Podobnie, jak wielu zwykłych odbiorców sztuki, zanim kupię bilet na film czy przedstawienie, a także zanim udam się na wydarzenie, za uczestnictwo w którym nie będę musiał płacić (tak zdaje się ma być w przypadku prezentacji zapisu wideo „Golgota Picnic” we Wrocławiu), staram się dowiedzieć czegoś na jego temat. A o „sztuce” argentyńskiego autora Rodriga Garcii dowiedziałem się m.in., że: wywołuje sprzeciwy osób, którym bliskie są wartości chrześcijańskie, że przedstawia groteskową wizję ukrzyżowania Chrystusa (nazywanego „mesjaszem AIDS”) oraz że jest obfita w sceny pełne nagości. Widziałem również kadry ze spektaklu i to, co zobaczyłem, budzi mój sprzeciw. Dlaczego? Bo, podobnie, jak wyznawca każdej religii, mam prawo domagać się poszanowania dla jej symboli.
Cóż zatem mogę zrobić? Otóż nie tylko mogę, ale wręcz powinienem zaprotestować, nawet jeśli ktoś uzna, że nie mam prawa wypowiadać się na temat „sztuki”, której nie widziałem.
W Poznaniu protesty przyniosły zamierzony skutek. A jak będzie u nas?