Kolejowe tęsknoty

Czasy, gdy wakacyjne przygody rozpoczynały się z reguły przy gwiździe lokomotywy, wypatrywaniu jej świecących "oczu" i stukocie kół, nie są tak odległe.

Wydawało się, że po remoncie wrocławskiego Dworca Głównego czar tamtych podróży dla wrocławian zalśni nowym blaskiem – wzmocniony czystością jasnych, odnowionych peronów, wydobytymi przy okazji renowacji detalami z dawnych czasów, wzrastającą jakością kolejowych usług. Rozczarowanie przyszło szybko. Nawet jeśli nie należy się do grona przeciwników nowego, żółtego koloru dworcowej elewacji, ani do tych, którzy dostrzegają pojawiające się tu i tam usterki budynku. Problem polega na czym innym: próby pojechania gdziekolwiek pociągiem z owego odnowionego dworca dla wielu osób kończą się rezygnacją. I podreptaniem na pobliski, nie tak już niestety piękny, dworzec PKS. Bo połączenia kolejowego z interesującą nas miejscowością albo nie ma już w ogóle, albo dotarcie tam koleją oznacza podróż dwa razy dłuższą niż autobusem.

Zwolenników autobusowej czy „busowej” opcji nie brakuje. Ci, którym żal semaforów i stukotu kół, też mają jednak swoje argumenty – począwszy od łatwości dostępu do toalety (są tacy, którzy woleli nawet tę brudną, pociągową, niż toaletę na autobusowych dworcach – do której trzeba czasem pędzić na przystankach, błagając kierowcę o zaczekanie), poprzez istniejącą w pociągu możliwość „rozprostowania kości” podczas długich podróży, aż po zagadnienia związane z chorobą lokomocyjną i radiem głośno dudniącym w wielu autobusach.

Praktyczne względy to jednak nie wszystko. Słuchając miłośników kolejnictwa – z ich opowieściami o rytuale podróży pociągiem, o etosie pracy kolejarza, o tych wszystkich zwrotnicach, bocznicach, gwizdach i buchaniu parą – nie sposób nie przyznać im racji: pociągi to było „to”. Można się tylko cieszyć, że wokół Wrocławia pojawiają się coraz to nowe inicjatywy związane z upamiętnieniem kolei wąskotorowej. W okolicach Milicza już teraz można jeździć rowerem szlakiem dawnej wąskotorówki – mijając kolejowe pamiątki i rekwizyty; kolejowe pomysły, w nieco innej formie, wdrożono w życie w Krośnicach, grupa miłośników wąskotorówki uaktywniła się w Trzebnicy. Wrocławskie ślady kolei wąskotorowej przetrwały obok kościoła św. Bonifacego – gdzie parafia zagospodarowała i troszczy się o dawną kolejową stację. Cieszą takie inicjatywy. Ciekawe tylko, czy za jakiś czas, oprócz korzystania z turystyczno-wspomnieniowych atrakcji, będziemy mogli jeszcze tak po prostu jakimkolwiek pociągiem gdziekolwiek dojechać…


 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..