Mieszkańcy Milicza i okolic tłumnie uczestniczyli w odpuście ku czci św. Anny. Uroczystości odbyły się na otoczonej lasem polanie, przy kościele, któremu patronuje mama Matki Bożej.
– Dziś, 27 lipca, mijają dokładnie trzy miesiące od kanonizacji Jana Pawła II, uznanego za patrona rodzin – mówił proboszcz milickiej parafii, ks. Bogdan Buryła, witając wszystkich „w domu Babci Pana Jezusa” – gdzie, jak to u babci, czuć się można swojsko i bezpiecznie, czerpać z jej miłości i mądrości życia. Przypomniał, że miejsce to jest od dawna szczególnie ważne dla małżeństw i rodzin.
Przewodniczący Eucharystii abp Józef Kupny wiele uwagi poświęcił… przyjaźni – to od niej zaczyna się związek dwojga ludzi, prowadzący do małżeństwa, to jej nie może braknąć wśród domowników. – Św. Anna przypomina, że jesteśmy rodziną… Mówi także, że Kościół potrzebuje dziadków, babć. Oni pełnią często misję ewangelizacyjną – podkreślał arcybiskup, zauważając, że to starsze osoby często wykazują się odwagą, nie obawiając się przyznać do wiary tam, gdzie są, czy to wśród bliskich czy wśród obcych pasażerów pociągu. Uczą modlitwy, katechizują, prowadzą do kościoła. Często pamięć o rozmodlonej babci pomaga powrócić do Boga ludziom pogubionym. Metropolita przywołał wspomnienia Jana Pawła II – któremu utkwił w pamięci widok modlącego się ojca – oraz słowa papieża Franciszka, mówiącego o roli modlitwy, nawet jeśli się na niej… przysypia. Także wtedy jesteśmy pod miłującym spojrzeniem Boga. „Pozwól, by Pan na ciebie patrzył” – przytoczył arcybiskup słowa papieża.
Św. Anna z milickiego kościoła Agata Combik /Foto Gość Odpustowe uroczystości poprzedzone były Triduum, w czasie którego refleksjami na temat rodziny dzielił się z miliczanami dr hab Mieczysław Guzewicz - mówiąc o odpowiedzialności rodziców za wychowanie dzieci. Nie brakło poświęcenia pojazdów, z okazji dnia św. Krzysztofa, koncertów zespołu artystycznego Bene oraz Kapeli Zamku Rydzyńskiego. Niedzielnym obchodom towarzyszył festyn, z mnóstwem barwnych straganów, loterią fantową a także wystawą obrazów Krystyny Mielnik.