Żołnierskie mundury i pachnące kwiaty wypełniły 15 sierpnia wrocławską bazylikę św. Elżbiety. Uroczystej Mszy św. przewodniczył abp Józef Kupny.
– Każdy z nas ma powody, by razem z Maryją śpiewać Bogu hymn uwielbienia: „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny!” – te słowa każdy z nas może i powinien uczynić swoimi słowami – mówił w homilii. – Bo istotnie Bóg wszechmogący w jedności z Synem i Duchem Świętym uczynił tobie, droga siostro i drogi bracie, wielkie rzeczy. One zaczęły się w tobie dziać u początku twojego istnienia. Jeszcze w łonie matki, już tam, w tej początkowej fazie przed narodzeniem, należałaś, należałeś do Boga. Ten, który wszystko przenika i zna, tworzył cię i kształtował swoimi rękami. Widział cię i planował twoje życie... W Księdze Powtórzonego Prawa czytamy: „Całą drogę Bóg niósł cię, jak niesie ojciec swego syna”. Bóg cię nosi. Szczególnie wtedy, gdy jest ci ciężko... Na każdym etapie twojego życia Bóg towarzyszy ci w drodze.
Arcybiskup zaprosił zebranych, by – jak Maryja – wielbili Boga za „wielkie rzeczy” w życiu osobistym, ale i w życiu narodu. Przypomniał wyzwania, z jakimi Polacy musieli się zmierzyć w XX w., a także cud nad Wisłą – zwycięstwo, w którym nie sposób nie dostrzec ręki Bożej opatrzności. – Zdajemy sobie sprawę, jak ważna jest rola wojska. Wszyscy pragniemy pokoju, ale wiemy, że świat nie jest wolny od agresji – mówił, nawiązując do sytuacji za naszą wschodnią granicą. – Naród, który zatraciłby wolę samoobrony, przekreśliłby siebie.
W Eucharystii uczestniczyli przedstawiciele władz, wojska i policji, harcerze i kombatanci. – Dla mnie ten dzień to także okazja do osobistych wspomnień – mówiła pani Krystyna z Rodziny Katyńskiej. – Wspominam między innymi stryja, który zginął w Charkowie, mając 28 lat, jako dowódca batalionu artylerii przeciwlotniczej. Od zawsze jestem wierna temu świętu – obchodziłam je także wtedy, gdy ani o cudzie nad Wisłą, ani o Katyniu publicznie się nie mówiło.