Końcówka sierpnia upływa na rozważaniach o rodzinie oraz jej problemach i potrzebach. Oby nie skończyło się tylko na słowach i pięknych deklaracjach.
Wrocławskie Dni Duszpasterskie, które odbywają się każdego roku pod koniec wakacji, tym razem poświęcono rodzinie. Jak zaznaczają organizatorzy, jest to odpowiedź na aktualne potrzeby Kościoła, a temat "W służbie małżeństwu i rodzinie" nawiązuje do zbliżającego się nadzwyczajnego synodu biskupów, którego temat brzmi: "Wyzwania duszpasterskie związane z rodziną w kontekście nowej ewangelizacji".
Już na samym początku ks. Andrzej Tomko, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego, który organizuje WDD, wyraził nadzieję, że trzydniowe sympozjum pozwoli wyciągnąć konkretne wnioski dla duszpasterstwa, ale też że będzie służyło bezpośredniej pomocy rodzinom.
W tym kontekście bardzo wymowne są plany wrocławskiego magistratu. To właśnie instytucja mu podlegająca organizuje w najbliższą sobotę spotkanie w ramach Forum Rodziny pt. "Polityka prorodzinna we Wrocławiu - kierunek zmian". Jego celem ma być, jak czytamy w informacji prasowej, "wyznaczenie priorytetowych kierunków oddziaływania samorządu na wsparcie i rozwój wrocławskich rodzin w oparciu o istniejące podmioty i inicjatywy", co ma pomóc stworzyć program polityki prorodzinnej miasta.
Jeszcze w maju usłyszałem podczas rozmowy z Anną Szarycz, wiceprezydent Wrocławia, że stolica Dolnego Śląska aspiruje do tytułu miasta silnego rodziną. Zaznaczyła jednak wtedy, że pierwszeństwo nad inicjatywami lokalnymi mają działania regulowane przez władzę centralną (więcej czytaj TUTAJ).
W ostatnich dniach falę pozytywnych komentarzy wywołała zapowiedź premiera Donalda Tuska o zwiększenia ulg podatkowych na trzecie i kolejne dziecko. To naprawdę dobra wiadomość i mam nadzieję, że jest jaskółką zwiastującą pozytywne zmiany. Nie ma jednak wątpliwości, że informacja (i daj Boże niedługo rzeczywistość) jest pewnym mydleniem oczu, że mamy w Polsce prorodzinną politykę.
Niestety. To nie ulgi mogą realnie wspomóc duże rodziny, a zmiana systemu naliczania podatków. Na łamach wrocławskiego "Gościa" kilka tygodni temu mówiła o tym Lilianna Sicińska, ze Związku Dużych Rodzin 3 Plus. Za przykład dała Francję, gdzie władze wspierają inwestujących w nowe pokolenie. Rodzice mogą rozliczać się z dziećmi, które mają na utrzymaniu. Dopiero od pozostałej kwoty płacą podatek. Dzięki takiemu rozwiązaniu z miesiąca na miesiąc w rodzinnych portfelach pozostają większe kwoty do zagospodarowania (więcej TUTAJ).
Mam jeszcze jedną propozycję. Dużą zachętą do powiększania rodzin mógłby być system wsparcia kredytowego. Skoro może funkcjonować Mieszkanie Dla Młodych, to dlaczego nie można stworzyć programu dla rodzin 2+3 i więcej? W zakupionym z dopłatami pierwszym mieszkaniu o powierzchni ok. 50 mkw. trudno jest zapewnić dobre warunki dla wychowania większej liczby dzieci. Dodatkowo każdy nowy członek rodziny obniża zdolność kredytową małżonków, sprawiając, że są mniej wiarygodni dla banków, i możliwości zmiany lokum się kurczą. A gdyby pomoc była systemowa, może rodzin tzw. dużych, na czym zależy rządzącym, byłoby więcej? To by było dopiero prorodzinne.
Mam też nieodparte wrażenie, że społeczeństwu próbuje się wmówić, że zdecydowana większość rodzin wielodzietnych żyje na skraju nędzy i wystarczy im rzucić cokolwiek, a będą szczęśliwe.
Cieszy, że podejmowane są kolejne inicjatywy, które mają przywrócić należyte miejsce rodzinom. Oczywiście jest jedno zastrzeżenie. Nic nie może się skończyć na słowach i obietnicach.