Nikłym zainteresowaniem mieszkańców Wrocławia cieszyły się obchody 75. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Oprócz oficjalnych delegacji oraz przedstawicieli władz wojewódzkich i samorządowych na cmentarzu wojennym Żołnierzy Wojska Polskiego była obecna garstka uczestników.
Głównym elementem obchodów pod pomnikiem poległych żołnierzy polskich na cmentarzu wojennym przy ul. Grabiszyńskiej było złożenie wieńców i wiązanek kwiatów. Uroczystość rozpoczęła się odegraniem hymnu państwowego i wciągnięciem polskiej flagi na maszt. Następnie swoje słowa do zebranych skierowali wojewoda dolnośląski i wicemarszałek regionu.
Tomasz Smolarz przypomniał, że 1 września obchodzimy rocznicę wybuchu największej wojny w dziejach świata. Przekonywał, że ta data pozostanie na zawsze w naszej pamięci jako początek niewyobrażalnej zbrodni. - Trudno znaleźć rodzinę, w której wojna albo jej skutki, nie wywarły wpływu na życie czy los bliskich - mówił. Zaznaczył, że tego dnia na blisko sześć lat umarła nadzieja na pokój, a po kapitulacji III Rzeszy niektóre narody zostały wepchnięte w paszczę innego totalitaryzmu. - W Polakach zawsze pozostało dążenie do wolności. Dzisiaj, po 75 latach od wybuchu II wojny światowej, żyjemy w kraju, który cieszy się suwerennością, który zapewnia swoim obywatelom wolności i prawa, który się rozwija, którego konstytucja gwarantuje, że nigdy nie będzie agresorem - dodał.
Wojewoda wyraził niepokój sytuacją na Ukrainie i zaznaczył, że robimy wszystko, by powstrzymać konflikt zbrojny dotykający zwykłych, bezbronnych ludzi. - Musimy pokazywać, że pokój to najwyższa wartość, a społeczność międzynarodowa powinna zapewnić jego trwanie. To nasze zadanie jako narodu, który był jednym z najbardziej poszkodowanych w II wojnie światowej - zaznaczył.
Na zakończenie swego przemówienia T. Smolarz zwrócił uwagę, że w przypadającym dzisiaj dniu kombatanta pamiętać należy o poległych na wszystkich frontach walki. Zaznaczył, że jest jeszcze wielu bezimiennych, którym należy przywrócić tożsamość.
Wicemarszałek dolnośląski, Jerzy Michalak, zaznaczył, że zawsze będziemy pamiętać o bohaterach II wojny światowej. - Polacy kochają pokój - powtarzał kilkakrotnie tłumacząc, dlaczego czcimy pamięć poległych. Zaznaczył, że o pokój nie walczy ten, kto najeżdża inne państwo, a potem w drodze referendum sankcjonuje te fakty. Nawiązał w ten sposób do zajęcia przez III Rzeszę Austrii. - Nie poszukuje pokoju ten, który swoje wojska, pod pozorem ochrony etnicznej ludności, wysyła na terytorium innego państwa, tak jak to miało miejsce w październiku 1938 r. kiedy hitlerowskie Niemcy zajęły sudecką część Czechosłowacji - mówił. Trudno jednak w tych słowach nie odczytać pewnej aluzji do sytuacji we wschodniej Ukrainie.
Nawiązując do obecnej sytuacji J. Michalak zaznaczył, że w związku z miłością pokoju Polacy muszą być czasem gotowi, by za ten pokój walczyć. - Musimy sobie uświadomić, że nasza wolność, spokój naszej pracy, że nasze dzieci mogą spokojnie dzisiaj pójść do szkoły, nie jest nam dane raz na zawsze, że nasza ojczyzna być może wymagać będzie od nas poświęceń, a nawet ofiary najwyższej - dodał. Zaznaczył także, że hasło "Silni, zwarci, gotowi", które było aktualne 1 września 1939 r., musimy uczynić hasłem rzeczywistym.
Po okolicznościowych przemówieniach odbył się apel poległych i salwa honorowa. Na koniec złożone zostały pod pomnikiem kwiaty.