Na koniec listopada wspominamy św. Cecylię - patronkę muzyki i muzyków kościelnych.
Możliwe, że wielu narażę się tym komentarzem. Być może są tacy, którzy mają zupełnie odmienne zdanie. Wspomnienie św. Cecylii skłania mnie jednak do pewnej refleksji. Dla ścisłości. Zabieram głos, bo jestem muzykiem kościelnym, choć amatorem.
W wigilię wspomnienia św. Cecylii uczestniczyłem w ekumenicznym nabożeństwie z okazji Święta Muzyków w ewangelickim kościele pw. Opatrzności Bożej. Kazanie podczas wydarzenia wygłosił ks. Aleksander Radecki (kościół katolicki), wykładowca Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Oprócz tego, że w sposób bardzo skondensowany przypomniał jak wielkie znaczenie ma muzyka dla celebracji liturgicznych w różnych obrządkach, powiedział coś, co wydaje się bardzo oczywiste, a jednak, mam wrażenie, coraz częściej ignorowane.
Cytat: "Muzykę liturgiczną należy odróżnić od muzyki religijnej, czyli muzyki o tematyce religijnej, nie służącej jednak bezpośrednio w liturgii chrześcijańskiej i w muzyce obrzędowej, to jest w muzyce użytkowej towarzyszącej obrzędom religijnym od czasów przedhistorycznych". Zdanie wydaje się delikatnie zawiłe, ale warto się nad nim zastanowić głębiej.
W naszych kościołach coraz częściej spotykamy Msze św. ze szczególnym udziałem dzieci, młodzieży, studentów czy wspólnot o różnych charyzmatach. Wspaniała to sprawa i cieszę się z tego ogromnie. Uczestniczyłem w takowych w wielu parafiach. Niestety, nie wszędzie różnicę między muzyką religijną a liturgiczną kierujący zespołami instrumentalno-wokalnymi wychwytują.
Piosenki "Arki Noego", choć wspaniałe dla dzieci i łatwo wpadające w ucho, nie są liturgicznymi. Podobnie kompozycje innych artystów, czy piosenki pielgrzymkowe. Cztery chwyty gitarowe, bębenek i "śpiew" na zasadzie "im głośniej, tym lepiej" to nie jest piękno muzyki.
Z kazania ks. A. Radeckiego można wyciągnąć jeszcze jedną ważną myśl. W zasadzie jest to wskazówka dla organistów, do których w sposób szczególny należy dbanie o piękno muzyki podczas liturgii.
Kaznodzieja podkreślił, że muzyka liturgiczna "powinna być doskonała i wyrażać świętość Boga, do którego jest skierowana. Powinna uświęcać także jej wykonawców."
Co to oznacza? Że praca organisty jest niezwykła i wymaga niezwykłego traktowania, czyli przede wszystkim przygotowania. Śpiewy i utwory powinny być dobierane na podstawie antyfon, czytań, ewangelii, psalmu responsoryjnego i przypadającego danego dnia wspomnienia liturgicznego.
To takie oczywiste? Nie do końca. Mierzi mnie, gdy przez kilka niedziel uczestniczę w Mszach św. w jednej parafii i za każdym razem słyszę podobny repertuar - słychać wyraźnie, która pieśń jest ulubioną organisty.
Na koniec życzę wszystkim muzykom kościelnym odpowiedzialności i zdrowego rozsądku. Podczas Eucharystii naprawdę nie wypada wszystkiego zagrać i zaśpiewać. Jeszcze jedna myśl z wygłoszonego kazania ks. Radeckiego, choć zaczerpnięta od papieża Piusa X: "Kościół nie może tolerować w liturgii utworów trywialnych i kiczowatych".
Ja będę ostrożny, dobierając repertuar dla mojego chóru, a ty?
Całego kazania ks. Aleksandra Radeckiego można posłuchać TUTAJ.
_______________
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: