Ekumenizm na co dzień. Niewielkie Malczyce są lokalnym historyczno-obyczajowym fenomenem. Od kilkudziesięciu lat w naturalnej zgodzie żyją tu obok siebie wierni Kościoła prawosławnego i katolickiego.
Pociąg dojeżdża o 8.38. Pogoda dopisuje, chyba najlepsza od kilkunastu dni – słonecznie, wręcz wiosennie. Obok sklepu dwie starsze panie rozmawiają ze sobą, stojąc z zakupami. Podchodzę, zagajam, nawiązuje się rozmowa o dwóch tutejszych parafiach: rzymskokatolickiej i prawosławnej. – My tu, od kiedy pamiętam, żyjemy ze sobą w przyjaźni. A przyjechałam do Malczyc zaraz po wojnie, w 1947 roku. Cerkiew już wtedy stała. Nigdy nie było żadnych awantur na tle religijnym. Ludzie się szanują – opowiada pani Stanisława. Pani Maria potwierdza. – Zdarza się, że uczestniczymy w różnych nabożeństwach w cerkwi, np. ślubach albo pogrzebach bliskich czy znajomych. A oni do nas też przychodzą. Nie ma zakazu czy nawet niechęci – dodaje. Ks. Michała Szlagę, proboszcza prawosławnej parafii Zwiastowania Przenajświętszej Bogarodzicy, katoliccy mieszkańcy miejscowości znają dobrze. Nawet opowiadając, używają stwierdzenia: „nasza cerkiew”. A idąc na cmentarz i mijając ją po drodze, żegnają się, mężczyźni natomiast zdejmują czapki. – Przecież wierzymy w jednego Boga. Jesteśmy jednością – tak mawiają w Malczycach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.