Bal duszpasterstw akademickich Wrocławia, nazwany w tym roku Balem na 200 par, okazał się sukcesem. Młodzi świętowali karnawał w klimacie starożytnej Grecji. Wielu z nich podjęło wyzwanie i przebrało się, nawiązując do tematu.
Całe przedsięwzięcie rozpoczęła Msza św. w kościele pw. św. Wojciecha. Regularna coroczna inicjatywa po raz kolejny pokazała, że młodzi, a nawet studenci, umieją bawić się do białego rana bez żadnych używek. - Nawet właściciele sali podczas przygotowań nie dowierzali, że to możliwe, że taka duża grupa żaków będzie szaleć całą noc bez grama alkoholu, na „trzeźwo”. Kierownictwo nie do końca wierzyło jeszcze, że sami zorganizujemy wszystko, a potem posprzątamy po takiej imprezie – opowiada Paweł Janowski, który bal ocenia na jak najbardziej udany.
Odzew uczestników także jest pozytywny. – Przeżyłam kolejną kapitalną duszpasterską imprezę! Zorba zamiast poloneza, świetna grafika wyświetlana na ścianach, panowie w prześcieradłach (czyli przebrania), pyszne jedzenie, porządna organizacja, klimatyczna sala i końcowa modlitwa – te rzeczy utkwiły mi najbardziej w pamięci – dzieli się wrażeniami Aleksandra Maciążek z D.A. „Wawrzyny”.
Bal na 200 par szybko przyciągnął chętnych, którzy za niewielkie pieniądze bawili się przy różnorodnej tanecznej muzyce. Mieli również okazję, aby porozmawiać i zintegrować się. Kilkuset studentów reprezentowało wszystkie duszpasterstwa akademickie Wrocławia.
– Nie mówimy o kolejnej zwykłej imprezie studenckiej. Od innych odróżnia ją istotne miejsce Pana Boga w życiu uczestników jak i organizatorów. Z tego powodu bal rozpoczął się Mszą św., w trakcie zabawy na parkiecie można było zobaczyć księży, a zakończył się wspólną modlitwą i krótką katechezą. Różnorodna muzyka sprzyjała tańcom, więc każdy mógł znaleźć w niej coś dla siebie, a wodzireje oryginalnymi zabawami nie pozwalali na choćby chwilę nudy – wspomina Paweł Czyżowicz z D.A. Wawrzyny.
Trzeba przyznać, że organizatorzy znaleźli doskonałe miejsce na tego typu inicjatywę. Główna sala gmachu Naczelnej Organizacji Technicznej idealnie nadawała się, aby ugościć szalonych karnawałowiczów. Jej wysokość sprawiała, że nie było gorąco, a wystrój architektoniczny oraz oświetlenie nadawało niepowtarzalnego klimatu.
Zabawa trwała do 4 nad ranem, ale organizatorzy przytulili głowę do poduszki dopiero o 7. – Efekt końcowy przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Wszystko poszło zgodnie z planem. Największa trudnością tkwi w zgromadzeniu tylu par w jednym terminie. Ale w tym roku nie narzekaliśmy, chętnych nie zabrakło. W ścisłej organizacji wzięło udział ok. 10 osób z D.A. „Most”, ale pomagały nam także pary z innych duszpasterstw. W przyszłości nie ograniczmy liczby par – mówi główny organizator Michał Szczęśniak.
Co sprawia najwięcej kłopotu w przygotowaniach tak dużej imprezy?
– Sądzę, że kontakt z ludźmi, którzy często są problematyczni. Deklarują się, a potem okazuje się, że nie mogą albo zgłaszają przed balem różne indywidualne problemy, które trzeba rozwiązać – odpowiada Paweł Janowski. – Ja natomiast cieszę się szczególnie z zabaw integracyjnych, angażujących uczestników, którzy nie mogli narzekać na nudę. – dodaje student z „Mostu”, które prowadził niektóre taneczne gry.
Ostatki można więc uznać nie tylko za odhaczone, ale i nadzwyczaj udane. Organizatorzy odsypiają, uczestnicy wspominają. Karnawał został godnie pożegnany.
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: