Nie chodziło jedynie o przejście z punktu A do B i okrzyki. Marsz Pamięci, jak sama nazwa wskazuje, przywrócił pamięć o bohaterach niezłomnych poprzez oryginalne inscenizacje na trasie, informacje o wrocławskich "Wyklętych" i patriotyczny multimedialny koncert.
Kulminacja wrocławskich obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych miała miejsce po Mszy św. w bazylice garnizonowej. Z rynku wyruszył marsz, w którym uczestniczyło kilka tysięcy nie tylko wrocławian, ale także patriotów z całego Dolnego Śląska.
Na trasie można było spotkać zarówno wielu młodych ludzi, jak i całe rodziny oraz osoby starsze. Część z nich przyniosła ze sobą biało-czerwone flagi, inni przyszli w patriotycznej odzieży, jeszcze inni z wymownymi opaskami na rękach lub barwnymi transparentami, mówiącymi o niezłomnych bohaterach.
- Dużo młodych ludzi włożyło w tę inicjatywę ogromną pracę. Chcieliśmy zaangażować emocjonalnie uczestników. Bohaterom tego święta jeszcze nie oddano do końca należytych honorów. Nie znamy przecież miejsc pochówku wielu żołnierzy. Dlatego nasza wspólna praca ma ich wydobyć na powierzchnię opinii publicznej i powszechnej uwagi. To święto powinno nas łączyć, a marsz w założeniu miał pobudzić do refleksji. Ukierunkować nasz wzrok na tych tragicznie poległych, którzy walczyli w imię wolności. Wszyscy zatem powinni czuć się jak współgospodarze obchodów, bo każdy z nas może przywracać pamięć o Żołnierzach Wyklętych - mówi Ilona Gosiewska, prezes Stowarzyszenia „Odra - Niemen”.
Po krótkiej modlitwie i błogosławieństwie ks. Mariana Biskupa pochód ruszył w kierunku ronda Żołnierzy Wyklętych. Po drodze uczestnicy oglądali różne inscenizacje historyczne, przedstawiające losy partyzantki niepodległościowej w powojennych latach. Na ulicy Krupniczej aktorzy ogrywali drastyczne sceny tortur na polskich patriotach w więzieniach komunistycznych.
Na ul. Podwale nastąpiło złożenie wieńców i zniczy pod tablicą upamiętniającą ofiary okresu stalinowskiego, umieszczoną na budynku dzisiejszej Komendy Miejskiej Policji. Tam też rozegrała się scena odczytania i wykonania wyroku śmierci poprzez powieszenie. Przy Arkadach odbywały się egzekucje strzałem w tył głowy, a na ulicy Powstańców Śląskich kroczył wzruszający kondukt żałobny ze szczątkami Żołnierzy Wyklętych.
W międzyczasie z głośników wyczytywano bohaterów antykomunistycznego podziemia, zwracając uwagę szczególnie na tych, którzy zostali zidentyfikowani na kwaterach 120 i 81A cmentarza osobowickiego. Kilkutysięczny tłum wznosił na trasie także patriotyczne okrzyki. Na ulicach Wrocławia dało się usłyszeć m.in. tubalne: "Cześć i chwała bohaterom!", "Bóg, honor i ojczyzna!", "Norymberga dla komuny!" czy "Armio Wyklęta, Wrocław dziś o was pamięta!".
Marsz Pamięci zwieńczył koncert pieśni i wierszy patriotycznych połączony z prezentacją multimedialną i scenkami historycznymi. Przemówił także powstaniec warszawski, Stanisław Wołczaski, ps. "Kazimierz". – Chciałbym bardzo serdecznie podziękować organizatorom za te uroczystości poświęcone żołnierzom, którzy walczyli o wolną i suwerenną Polskę. Dziękuję także młodzieży za licznie przybycie na dzisiejsze obchody – mówił kombatant. Zgromadzeni odśpiewali hymn narodowy, a całość zakończyła się modlitwą „Wieczny odpoczynek” i błogosławieństwem kapłana.
- Marsz miał charakter nie tylko społeczny, ale równie mocno położono nacisk na akcent edukacyjny. Podczas przejścia ulicami Wrocławia dowiedzieliśmy się, jak okrutny los spotkał Żołnierzy Wyklętych, kim byli z imienia i nazwiska, ale także nadarzyła się niezwykła okazja do zobaczenia scen, które w okresie stalinizmu miały miejsce na porządku dziennym, czyli regularnych tortur i morderstw. Polak mordował Polaka. To daje do myślenia, a inscenizacje oddziałują na wyobraźnię - mówił po wszystkim Krzysztof, student Politechniki Wrocławskiej.
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: