Jeśli Państwo jeszcze nie wiedzą, to są takie szkoły, jak SP 25 we Wrocławiu, które brutalnie indoktrynują religijnie. I kto to robi? Znów ci fanatyczni chrześcijanie.
Blady strach padł na rodziców dzieci. To prawdopodobnie oni zgłosili się do Gazety Wrocławskiej z prośbą o interwencję. Jak zauważa autorka tekstu pt.: "Wrocławska szkoła jeszcze neutralna czy już wyznaniowa? Spór o wiarę w podstawówce" na ścianach placówki zawieszone są (bądź już były) plakaty.
Czytamy, że są wśród nich takie, które ukazują i omawiają niebezpieczne znaki dla wiary, duchowości i tożsamości chrześcijańskiej. "Katoliku! Uważaj!" - krzyczy jeden z nich. Autorka bez zastanowienia się i zbadania przyczyn dlaczego symbole, które się tam znajdują są niebezpieczne, pisze o niegroźnej pacyfce, czy yin i yang (pisze o nich jako o znaku pokoju i znaku dwóch przeciwstawnych, uzupełniających się sił).
Zwraca też uwagę na inne nagłówki z gazetek ściennych: „Świat mógłby istnieć bez słońca, ale nie mógłby bez Eucharystii” czy „Nie wierzysz w Boga? Bóg wierzy w Ciebie!”.
No i co z tego że takie treści znajdują się w szkole? Pani prezes Fundacji Wolność od Religii, która wypowiada się w tekście przekonuje, że to jest indoktrynacja i, co więcej, "dyskryminacja uczniów niewierzących i nieuczestniczących w zajęciach religii".
Pani prezes, kontynuując swój wywód wyjaśnia, że szkoła już od jakiegoś czasu jest "zaangażowana". Twierdzi, że rodzice dzieci nie wiedzieli, że ich pociechy nie muszą chodzić na religię, a zajęć z etyki do niedawna nie było w ogóle. Zastanawiam się dlaczego z tych państwa robi się idiotów. Przecież wiedza o nieobowiązkowości przedmiotu "religia" nie jest tajemna, a tak sugeruje pani prezes. A etyka? A może nie było na nią chętnych? Brak chęci to też nie jest niewiedza...
Najbardziej dotyka mnie i jednocześnie śmieszy zdanie, że: "Niezadowolenie budziło także celebrowanie ze szczególnym upodobaniem świąt katolickich". To rzeczywiście zarzut jakich mało. Co za szkoła, co za nauczyciele, którzy mówią o Świętach Bożego Narodzenia, a nie o zimowych, czy o Wielkiej Nocy, a nie o święcie wiosny. I jak oni śmią robić przerwy od zajęć, gdy takie zabobony obchodzą chrześcijanie. Dyskryminacja i brak jakiejkolwiek tolerancji.
Na całe szczęście Fundacja Wolność od Religii zainterweniowała rekomendując pani dyrektor poprawę i coś tam udało jej się wywalczyć. Bohaterowie. A o takich bohaterach Gazeta Wrocławska przecież nie może nie napisać.
Po sarkazmach jeszcze apel do Fundacji Wolność od Religii i do Gazety Wrocławskiej również - mam prawo i tego chcę, by w przestrzeni publicznej, również w szkołach, były treści, które przypominają o tym kim dla chrześcijan jest Chrystus, a także jakie zagrożenia wynikają dla Jego wyznawców z uwikłania w grzech. Jeśli jakiejś mniejszości nie podoba się mój postulat, to powołuję się na powszechną tolerancję, wolność światopoglądową i prawo do religii i religijności. Żądam, by moje prawa, jako katolika, należącego do większości społecznej w tym kraju, były respektowane.
Dlaczego tak ostro? Bo taka jest demokracja. Mniejszość dostosowuje się do większości. Żeby komuś nie przyszło do głowy coś głupiego. Moje słowa nie są wyrazem szowinizmu, nacjonalizmu, braku szacunku i tolerancji, nieakceptacji, przemocy, agresji, nienawiści itp. To wyraz zdrowego rozsądku, którego widocznie niektórym brakuje.
Artykuł w Gazecie Wrocławskiej znajduje się TUTAJ.
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: