Co działo się podczas średniowiecznej liturgii zmartwychwstania w katedrze wrocławskiej?
W ten aktorski i pełen emocji sposób duchowni przeżywali tajemnicę Poranka Wielkanocnego, starając się ukazać sobie i zebranym w katedrze wiernym pełne smutku a następnie radości chwile opierając się na dramatyzacji perykopy ewangelijnej.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną nie spotykaną w innych diecezjach w Polsce, a zapomnianą już w XVI w. inscenizację dramatyczną zwaną Zstąpienie do piekła (łac. Descensio ad inferos). Miała ona miejsce podczas Matutinum, ale tylko wtedy gdy nie odgrywano sceny Odwiedzin w Grobie. Polegała ona na przyniesieniu do prezbiterium krzyża z „Grobu Bożego”, ale umieszczeniu go poza zasięgiem wzroku za ołtarzem. Dopiero po ostatnim responsorium modlitwy chórowej krzyż wynoszono, zdejmowano zasłonę i adorowano przez trzykrotne klękanie i jednocześnie śpiewano: „Powstał Pan Grobu”, chór odpowiadał: „On, który został za nas powieszony na drzewie”.
Niedziela Zmartwychwstania celebrowana była nad wyraz uroczyście. Jak zapisano w kalendarzu, Pascha była w stopniu rytów Kościoła wrocławskiego klasyfikowana najwyższej jako festum triplex, będącym najwyższym i własnym rytem diecezji wrocławskiej niespotykanym w innych diecezjach. Poranna Msza św. Aurora (Matura) celebrowana była przed chórem, aby lud zgromadzony mógł lepiej w niej uczestniczyć. Podczas sumy na pokropienie śpiewano paschalną antyfonę: „Vidi aquam”. Odbywała się procesja do kolegiaty św. Idziego, wracając, drugą Stacją, gdzie się zatrzymywano i śpiewano „Sedit Angelus”, był pusty „Grób”. Po mszy odprawiano nieszpory z procesją do chrzcielnicy. Do końca oktawy całą dobę palił się paschał, a przed ołtarzem umieszczono krzyż.