Życie konsekrowane. 40 milionów złotych – tyle potrzebują wrocławskie boromeuszki. Po co? Bo miłosierdzie kosztuje.
Marzenia się spełniają, choć czasem potrzeba na to wiele czasu i... pokory. Pan Bóg wie, co i jak powinno być realizowane. Trzeba się tylko w Jego plany wsłuchać i zaakceptować je – mówi s. Ewa Jędrzejak. Co wymarzyły sobie siostry? Szkołę pielęgniarską i szpital ginekologiczno-położniczy. Ambitne zadanie starają się urzeczywistniać od kilkunastu lat. Idzie opornie, małymi kroczkami, ale do przodu. Niebawem rozpocznie się kolejny etap prac w kompleksie przy ul. Rydygiera we Wrocławiu. – To dzięki wsparciu św. Jana Pawła II, któremu oddałyśmy realizację tego dzieła miłosierdzia – dodaje s. Ewa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.