W V rocznicę katastrofy smoleńskiej abp. Józef Kupny poświęcił siedmiometrowy Krzyż Pamięci oraz tablice upamiętniające tragedię z 10 kwietnia 2010 roku, jak i ofiary zbrodni katyńskiej z 1940.
Uroczystości na cmentarzu parafialnym Świętej Rodziny rozpoczęły się modlitwą, którą poprowadził ks. Janusz Prejzner. Wprowadzono Kompanię Honorową Wojska Polskiego, która później oddała uroczystą salwę pod krzyżem i dwiema tablicami pamiątkowymi.
- Ludobójstwo z początku II wojny światowej pochłonęło ponad 20 tysięcy obywateli polskiej inteligencji. 10 kwietnia 2010 w katastrofie lotniczej zginął prezydent RP i przedstawiciele najwyższych instytucji państwa polskiego. W rocznicę tych wydarzeń poświęcamy krzyż, który jest symbolem miłości Boga i zwycięstwa życia nad śmiercią. Swoimi ramionami łączy niebo z ziemią i ludzi między sobą - mówił proboszcz parafii pw. św. Rodziny. Dodał też, że krzyż staje się pomostem łączącym przeszłość z przyszłością i świadectwem naszego patriotyzmu.
Maciej Rajfur /Foto Gość - W Katyniu, jak i Smoleńsku zginęli ci, którzy byli na służbie Rzeczpospolitej. Stanowili elitę społeczną narodu polskiego. Zginęli niespodziewanie. Nikt nie przypuszczał, że jest to ich ostatnia droga. Mamy więc do czynienia z tragicznym kontinuum losów Polaków. Niech ten Krzyż Pamięci będzie świadkiem wierności Bogu i ojczyźnie - podsumował ks. Prejzner.
W uroczystości uczestniczyło wielu przedstawicieli świata polityki, kultury i samorządów lokalnych. Obecne były także środowiska kombatanckie Armii Krajowej, przedstawiciele „Solidarności” oraz członkowie Rodzin Katyńskich. Podczas dostojnego Apelu Poległych wezwano wszystkie ofiary II wojny światowej i okrutnego stalinizmu. Następnie abp. Józef Kupny poświęcił krzyż oraz pamiątkowe tablice.
- Pobłogosław Panie ten krzyż i tablice, które upamiętniają ofiarę ich życia. Niech słowa wyryte w kamieniu utrwalą w pamięci ich bohaterstwo, a w przyszłości przypominają pokoleniom Polaków o cenie miłości Boga i ojczyzny - modlił się metropolita wrocławski.
Do zgromadzonych ciekawe słowa skierował dyrektor ośrodka „Pamięć i Przyszłość” Marek Mutor, który zwrócił uwagę na to, że nie chodzi tylko o pamięć ze względu na wysoką ofiarę, jaką ponieśliśmy w 1940 i 2010 roku jako naród.
Maciej Rajfur /Foto Gość - Musimy pamiętać, bo jesteśmy im winni cześć i szacunek. Powinniśmy jednak pamiętać o tym także ze względu na przyszłość, bo przecież mówi się, że historia zbyt łatwo zapomniana, zbyt łatwo się też powtarza. Pamiętajmy wreszcie ze względu na nas samych, bo pamięć jest tym, co nas tworzy, co nas spaja - mówił Marek Mutor, parafianin kościoła pw. św. Rodziny.
Podkreślił on, że miejsce pamięci o ofiarach dwóch tragedii polskich zostało stworzone po to, aby każdy mógł się tam zatrzymać, pomodlić się i zapalić znicz.
- Niech to miejsce nam służy i oby przypominało trudną polską historię ostatniego stulecia. Niech prowokuje nas do refleksji, co zrobić, co ja zrobiłem, aby takie wydarzenia już nigdy nie miały miejsca - stwierdził dyrektor ośrodka „Pamięć i Przyszłość”.
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: