Różaniec z chleba zrobiony w obozie, stuletnie świadectwa szkolne z Galicji, termofory Radziwiłłów – to tylko niektóre „perełki” Izby Pamięci w Brzegu Dolnym.
Gdy przekraczamy te progi, na pierwszy rzut oka wydaje się, że odwiedzamy minimuzeum. Takie zwykłe, jakich wiele w wielkim Wrocławiu. Czy trzeba jechać do Brzegu Dolnego, żeby oglądać antyramy, a w nich jakieś pisma, dokumenty i zdjęcia? Z pewnością warto. Za nimi bowiem kryje się niezwykła historia przybywających z różnych stron świata Polaków, którzy po II wojnie światowej osiedli na Ziemiach Odzyskanych w okolicach Brzegu. A to nie wszystko. Czy widział ktoś z was przyrząd do okadzenia uli w czasie wybierania miodu albo metrową łuskę po naboju armatnim?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.