To był żyjący Sługa Boży

Odszedł od nas serdecznie dobry człowiek - mówi o bp. Pazdurze jego przyjaciel ks. Ryszard Staszak.

Proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sulistrowicach zwraca uwagę, że biskup Józef był kochany i szanowany przez kapłanów i osoby świeckie. - To był wielki wzór dla nas kapłanów. On wychował wiele pokoleń księży. Mówiłem o nim, że jest żyjącym Sługą Bożym - wspomina.

- Poznałem go zanim wstąpiłem do seminarium. Przyjeżdżał wtedy do Wierzbic, do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego prowadzonego przez siostry józefitki, do dzieci niepełnosprawnych. Odwiedzał również mój dom rodzinny. On przyczynił się do tego, że poszedłem do seminarium - opowiada ks. Staszak.

Kapłan wspomina również swoje kontakty ze zmarłym w czasie pracy duszpasterskiej, gdy był wikarym na prowadzonej przez ks. Pazdura parafii. - Było to po jego powrocie z Rzymu. Przez krótki czas pełnił obowiązki proboszcza w parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Chojnowie, by potem wrócić do seminarium jako ojciec duchowny. Proszę sobie wyobrazić, że on każdego poranka robił nam, pięciu wikarym, kawę. Czekała na nas, gdy wstawaliśmy - wspomina z uśmiechem, podkreślając, że ten gest świadczy o jego wielkiej skromności i potrzebie służenia drugiemu człowiekowi.

To był żyjący Sługa Boży   Nastawa ołtarzowa w postaci Różdżki Jessego została ufundowana przez biskupa Józefa archiwum GN - On nigdy nie wstydził się tego skąd pochodzi. Często powtarzał w homiliach: "Moja mama była góralką...". Nie miał wielkich aspiracji, był skromny i uczynny. W moich oczach, właśnie dzięki temu, pozostanie na zawsze wielkim człowiekiem pod względem duchowym - dodaje. O wielkim przywiązaniu do gór świadczy też zaangażowanie w w pomoc przy budowie kaplicy poświęconej Matce Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach. Budynek jest wykonany w stylu góralskim. Ksiądz biskup był fundatorem wielu elementów wystroju oraz pomagał zdobyć środki na wykonanie prac.

- Jedna rzecz utkwiła mi w pamięci bardzo mocno i chciałbym się nią podzielić. Bp Pazdur niezwykle szanował ludzi i to bez wyjątku. Kiedy wychodził na spacer po Ostrowie Tumskim brał do kieszeni pięciozłotówki.. Mawiał: "Niech s. Łucja przygotuje mi kilkanaście monet, bo ja muszę dać te pieniądze tym, którzy mnie proszą o pomoc" - opowiada ks. Ryszard Staszak. Przekonuje, że ze względu na swoją osobowość i styl bycia bp Pazdur nie miał wrogów. Mimo, że doświadczał przykrości, to na nikogo złego słowa nie powiedział.

- Bardzo przeżywam jego śmierć, jestem rozbity. Kościół wrocławski stracił niezwykłego człowieka. Modlę się jednak za niego o światłość wieczną - puentuje ks. Staszak.


Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji:

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..