W Tyńcu Małym pod Wrocławiem kult Matki Bożej Fatimskiej był propagowany w czasie apogeum propagandy hitlerowskiej. Przetrwał do dziś.
Pierwsze objawienie Matki Bożej w Cova da Iria miało miejsce 13 maja 1917 r. Natomiast pierwszą figurę Maryi wyrzeźbioną przez Jose Thedima uroczyście wprowadzono do sanktuarium w Fatimie dokładnie 3 lata później. Po kolejnych 10 latach wiarygodność objawień została oficjalnie zatwierdzona przez biskupa diecezji Leiria (czytaj TUTAJ).
Wiadomość o objawieniach bardzo szybko dotarła na Dolny Śląsk i, jak się okazało, padła na podatny grunt. Historią fatimskich dzieci i ich doświadczeniem zafascynowała się Maria Józefa von Ruffer, kobieta niezamężna, właścicielka dóbr w Tyńcu Małym. - Była bardzo zaangażowana i wierząca - przekonuje ks. Ireneusz Alczyk, proboszcz kościoła pw. Wniebowzięcia NMP. Baronowa, wraz z siostrą Marią Emmą von Fürstenberg, a po jej śmierci ze szwagrem Gustavem, bardzo dbała o lokalną społeczność wierzących.
Na swoim koncie ród ma regotyzację kościoła, nowy witraż w prezbiterium ukazujący Jezusa Ukrzyżowanego, nieistniejące już XVIII-wieczne stacje drogi krzyżowej, a także potrzebne do odprawiania liturgii sprzęty - mszał, czy ornaty. Do tego założyła ochronkę dla dzieci, pomagała chorym i ubogim.
Gustav von Fürstenberg, siostrzeniec Marii Józefy von Ruffer, w 2006 r. odwiedził dawne rodzinne posiadłości. Zaznaczył, że jego ciotka miała ogromne zasługi dla uznania objawień fatimskich przez Kościół. Podobno w tej właśnie sprawie baronowa spotykała się z samym papieżem, św. Piusem XI. Pomagać miał jej w tym ówczesny metropolita wrocławski, abp Adolf Bertram.
Gdy objawienia zostały oficjalnie uznane (1930 r.), kobieta podjęła starania o możliwość wykonania kopii fatimskiej figury. Zgodę otrzymała, wedle niepotwierdzonych źródeł, od papieża. - Figura pojawiła się w kościele w 1936 r. Nie była oczywiście przywieziona z Portugalii, tak jak robi się to dzisiaj. Została wyrzeźbiona na podstawie jakiegoś wzoru, być może obrazka - tłumaczy ks. Ireneusz Alczyk.
Według proboszcza jest wielce prawdopodobne, że nad wykonaniem figury trudził się wielki artysta - Bruno Tschetschel zwany śląskim Witem Stwoszem. Niestety nie ma na to potwierdzenia. - Stało się tak prawdopodobnie z obawy. Promowanie przesłania objawień fatimskich było zakazane tak samo w Rosji w związku z zachętą do modlitwy o jej nawrócenie, jak i w III Rzeszy - wyjaśnia ks. Alczyk. Na Tschetschela wskazuje obecność w świątyni kilka innych rzeźb jego autorstwa.
Kapłan zwraca uwagę na jeszcze jeden fakt związany z fundatorami. - Widać ci ludzie przejęli się wezwaniem Maryi do nawrócenia i pokuty - wyjaśnia. A czy czasem nie byli zwolennikami Adolfa Hitlera? Ks. Ireneusz zaznacza, że miał takie wątpliwości. Pojawiły się one poprzez zwykła analizę. W końcu rok 1936 był w III Rzeszy czasem kulminacji faszystowskiej propagandy.
- Byłem bardzo zbudowany, gdy Gustav von Fürstenberg idąc z kościoła na plebanię, gdy zobaczył budynek dawnej szkoły, powiedział, że "przypomina mu się jego biedne dzieciństwo". Dlaczego biedne? Bo rodzice nie zapisali go do Hitlerjugend i w związku z tym był szykanowany - opowiada. - To świadczy, że ta rodzina nie tylko była pobożna, ale jej członkowie byli także chrześcijanami w poglądach i postawie.
Przy pisaniu artykułu korzystałem z opracowania Janusza Gargała, sołtysa Tyńca Małego.
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: