Prawie 400 dzieci i 60 dorosłych stworzyło w grodzie św. Jadwigi afrykańską misyjną wioskę. Grzechotki, bębny i... słynne "Waka, Waka" rozbrzmiewały w Trzebnicy.
Kultura afrykańska na jeden dzień zawitała do niewielkiego polskiego miasteczka, a to za sprawą Papieskiego Dnia Dziecka, czyli przygotowania do IV Krajowego Kongresu Misyjnego. Dzieci ze szkół podstawowych różnych miejscowości modliły się wspólnie podczas Eucharystii, a następnie na scenie zaprezentowały różne artystyczne pogramy, nawiązujące do tematu misyjnego.
Pogoda dopisała tak bardzo, że wręcz pomogła nadać wydarzeniu niepowtarzalny afrykański klimat, bo z bezchmurnego nieba lał się żar. Natomiast na scenie dzieciom nie brakowało energii. Śpiewy, tańce, okrzyki i radosna muzyka w stylu afrykańskim trwały przez kilka godzin. Najmłodsi z parafii pw. NMP Matki Miłosierdzia z Oleśnicy wykonały znaną pieśń „Oto jest dzień” nawet w języku suahili! Każda grupa mieniła się kolorowymi strojami, które nawiązywały do kultury Czarnego Lądu. Przy tym panowała atmosfera radości i letniego szaleństwa.
Szkoła Podstawowa nr 3 w Trzebnicy reprezentowała Senegal. Uczniowie tej placówki przedstawili wiele ciekawych informacji na temat tego państwa. - Nasze siostry ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza pracują w Senegalu, a dokładnie w Dakarze i w Velingarze. Chciałam więc, aby uczniowie przedstawili krótką historię tego kraju. Wielobarwne stroje, w których dzieci występują, zostały przywiezione z Afryki i wypożyczyło je nam muzeum z Trzebnicy. Rekwizyty takie jak tarcze czy dzidy dzieci wykonywały same - opowiada s. Consolata, boromeuszka.
Podczas festynu każdy miał okazję kupić misjonarskie wyroby, które trafiły do Trzebnicy prosto z Afryki: bębenki z kulkami goki, niepowtarzalne obrazy z Kamerunu i Zambii, wzorzyste torby i koszule z Senegalu, które szyły więźniarki. Dochód ze sprzedaży przeznaczony będzie na cele misyjne.
Siostry zakonne i osoby świeckie chętnie mówią najmłodszych o idei misyjnej. - Wszyscy jesteśmy misjonarzami. Nawet tutaj, w Polsce. Jesteś nim, gdy zaprosisz kolegę lub koleżankę na nabożeństwo majowe czy różańcowe. Gdy zachęcasz kogoś do modlitwy. Nie musisz od razu wyjeżdżać do Senegalu - tłumaczy s. Consolata, katechetka z SP nr 3 w Trzebnicy.
Najmłodsi oraz ich opiekunowie spotkali się także z misjonarzem, który przedstawiał ciekawostki z życia małych Afrykańczyków. Ks. Mieczysław Kijaczek pracował przez 17 lat w Tanzanii. Opowiadał on zebranym o życiu dzieci w Afryce, w części biedniejszej, tej bez przemysłu, prądu, kanalizacji i wody.
- Wy chodzicie w szkole do pięknie przygotowanych klas, z porządnych tornistrem i kolorowymi przyborami szkolnymi. A zgadnijcie, jak uczą się dzieci z buszu? Nie mają zeszytu, książki i plecaka. Mają za to w jednym ręku miotełkę z długich traw, a w drugiej małą kopaczkę. Najczęstszym przedmiotem dzieci afrykańskiego buszu są prace ręczne, a dokładniej mówiąc: praca w ogródku nauczyciela - mówił ks. Mieczysław Kijaczek.
Misjonarz naświetlił, w jak różnych światach żyją polskie i afrykańskie dzieci, ale podkreślał równość i potrzebę jedności oraz braterstwa z biedniejszymi obywatelami Ziemi.
- Mimo tak trudnych warunków te dzieci są bardzo szczęśliwe i chłonne wiedzy. Chętnie podejmują wiele prac i lubią chodzić do szkoły. Przy misji usłyszały po raz pierwszy słowa: Jezus, Ewangelia, zbawienie i z tego cieszymy się najbardziej - stwierdził.