Salezjańskie, urszulańskie, pod patronatem NMP Pośredniczki Łask, z Wrocławia i Henrykowa - szkoły, w których wiedza i chrześcijańskie wychowanie idą w parze, prezentowały się u stóp bazyliki św. Elżbiety we Wrocławiu.
Scena tętniła śpiewem i tańcami, pojawiły się mundury wojskowe, potem zabłysły szpady uczniów szkół katolickich trenujących w Klubie Szermierczym „Kolejarz”. Rodzice z dziećmi zostali zaproszeni do loterii fantowej, z której dochód wesprze projekty misyjne, do konkursów i zabaw.
„Mundur, beret to jest to, pan pułkownik uczy nas, jak nosić to... Komandosi nie dadzą nam rady, bo sztuki walki znamy nie od parady” – śpiewali w rytm marszu uczniowie z KLO w Henrykowie. – Od dawna już jestem zainteresowany tym, żeby iść do wojska. Ta szkoła dobrze przygotowuje do tego – mówi Maksymilian Szmajda z Oleśnicy, starszy szeregowy w henrykowskiej placówce, autor nieco humorystycznego tekstu, który towarzyszył pokazowej musztrze u stóp bazyliki. – W Henrykowie panuje pewna surowość wynikająca z miejsca, klasztornego klimatu, cysterskiej spuścizny, pewnej dyscypliny i uporządkowania, o które dbamy, promocji pracy jako narzędzia wychowania – mówi ks. Kacper Radzki, dyrektor szkoły. – To jest w jakiś sposób szkoła życia. Przekazujemy nie tylko wiedzę. Większość naszych absolwentów umie się potem po prostu odnaleźć w życiu.
– Czemu ta szkoła? Na pewno ważne dla nas było to, że jest to placówka katolicka. To wyraża się między innymi w bardzo rodzinnym klimacie. Każdy się tu z każdym zna. Poza tym bardzo charakterystyczne dla naszej szkoły są takie projekty, jak np. Comenius, związane z podróżami, wymianami młodzieżowymi – tłumaczą Patrycja i Asia z salezjańskiego liceum.
– Do wyboru szkoły przed czterema laty zachęcił mnie po prostu... plakat – tłumaczy Wiktoria, obecnie uczennica Liceum Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej, absolwentka urszulańskiego gimnazjum. – Czym się wyróżnia nasza szkoła? Myślę, że wzajemną życzliwością i bardzo indywidualnym podejściem do uczniów, ich talentów, uzdolnień. Mamy sporo dodatkowych zajęć, inicjatyw. Warto wspomnieć m.in. specjalną holenderską koedukacyjną odmianę koszykówki, w którą gramy.
– Kiedy poszliśmy na pierwsze spotkanie dla dzieci i rodziców w szkole sióstr salezjanek, zapytaliśmy potem naszego syna Karola, czy mu się tu podoba. Odpowiedział: "Tak, ta szkoła ma piękne fundamenty" – wspominają Dominik i Amelia Golemowie, rodzice dwójki uczniów w salezjańskiej placówce. – Dolna część budynku jest rzeczywiście wymalowana w kolorowe postacie, fundamenty są bardzo kolorowe. Myślę jednak, że ta wypowiedź była dwuznaczna, w sposób nieprzypadkowy, ale poniekąd "natchniony". Ta szkoła ma rzeczywiście dobre fundamenty, zewnętrznie i wewnętrznie, dobrze posadowione.