Kim jest dziennikarz? Jak wyglądają media III RP i jak powinny wyglądać? Czym jest etyka dziennikarska? Jakie są jej granice?
Na te i kilka innych pytań odpowiadali doświadczeni żurnaliści w ramach panelu dyskusyjnego, organizowanego w Noce Kościołów na Dolnym Śląsku.
Do rozmowy stanęli zaproszeni, cenieni w całym kraju goście: ks. Marek Gancarczyk, Cezary Gmyz, Krzysztof Skowroński, Rafał Dudkiewicz i Paweł Nowacki.
Tematyka medialna przyciągnęła wrocławian, którzy tłumnie stawili się w kościele pw. św. Krzyża na pl. Katedralnym. O polskim układzie politycznym, który wyraźnie wpływa na media oraz relacji polityka-środki masowego przekazu mówił Paweł Nowacki, reżyser filmu „Media w III RP”.
- Członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji to postacie, które kreują, pilnują i wydają też wyroki. W dalszym ciągu mamy zatem w przestrzeni regulatorów, kreatorów mediów w Polsce układ polityczny stricte partyjny. Układ Platformy Obywatelskiej, dawniej Unii Wolności, a dawniej Unii Demokratycznej. To jest historia, która trwa, poza krótkim okresem 2006-2007, od 1989 roku. W sposób oczywisty ma to wpływ na skład dziennikarski, zarówno w mediach publicznych, jak i komercyjnych - rozpoczął Paweł Nowacki.
Prelegent wspomniał także o pozytywnych elementach rynku medialnego, czyli wysokim czytelnictwie Gościa Niedzielnego, Niedzieli, tygodników prawicowo-konserwatywnych, czy fenomenie społecznym Radia Maryja oraz TV Trwam. Na nieco inny aspekt zwrócił uwagę Cezary Gmyz.
- W Polsce mamy do czynienia w tej chwili z sytuacją dla wielu dziennikarzy bardzo trudną. Ta cenzura, którą żurnaliści narzucili samym sobie, jest cenzurą o wiele bardziej represyjną i prewencyjną. Powoduje ona, że dziennikarze się po prostu boją. Są podczepieni pod te czy inne grupy interesów do tego stopnia, że społeczeństwo nie jest w stanie uzyskiwać informacji o rzeczach oczywistych - stwierdził dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy”. W swoich wypowiedziach nie unikał zaczepliwych, ale trzeba przyznać, celnych dowcipów.
- Za każdym razem, gdy biorę Gazetę Wyborczą, mam poczucie dużej obcości w stosunku do niej. Między innymi z tego medium dowiedziałem się, że będąc od urodzenia wyznania ewangelickiego okazałem się ultrakatolickim upiorem. A nie wiem, czy państwo zdajecie sobie sprawę, że to w czym obecnie bierzecie udział to nie jest żadna Noc Kościołów, tylko Noc Upiorów. Specjalnie założyłem tę krwawą czerwoną marynarkę, żeby nadać sobie jeszcze bardziej upiorny wygląd - żartował Gmyz.
Mówiąc poważnie jednak nadmienił, jak wielkiej skali manipulacji doświadcza oglądając choćby publiczną telewizję. Odczuwa to na własnej skórze, będąc najpierw naocznym świadkiem wydarzeń, a potem widząc coś zupełnie innego na ekranie telewizora. - Media wytresowały swoich odbiorców na pewnego rodzaju hasła. Odbiorca jak pies Pawłowa toczy wtedy pianę. Mój naczelny określa to chorobą o nazwie lemingoza. Na szczęście jest uleczalna - dodał zaczepnie dziennikarz.
Kolejny prelegent, redaktor naczelny tygodnika Gość Niedzielny, ks. Marek Gancarczyk zwrócił uwagę, że dość popularny w opinii publicznej staje się pewien "dogmat", mówiący o tym, że wszystko, co się dzieje, należy w mediach pokazywać i wszystko ma taką sama wartość, bez względu na mądrość przekazu.
- Nie każdy głos, opinia czy pogląd jest tak samo ważny. Oczywiście, potem stajemy przed problemem, kto ma o tym decydować, że coś jest bardziej lub mniej ważne. Ale trzeba się z tym stale mierzyć. Przecież nie wszystko jest godne i warte tego, żeby to pokazywać, żeby o tym mówić. Czasami słyszę opinię, że w każdej demokracji musi istnieć lewica i jakaś partia lewicowa dla lepszego zdrowia społeczeństwa. Wcale się z tym nie zgadzam. Najbardziej zdrowe społeczeństwo składałoby się z ludzi, którzy nie myślą lewicowo jeśli chodzi o światopogląd - oświadczył dobitnie ks. Marek Gancarczyk.
- Ja nie chcę w żaden sposób wykluczyć z debaty poglądów lewicowych. Ja mówię tylko, że lepiej by było, gdyby nikt ich nie wyznawał. Tu jest mowa o stanie idealnym, który zastaniemy w Niebie. Podejrzewam, że tam nikt nie będzie reprezentował poglądów lewicowych. Gospodarczo może tak, bo podział dóbr będzie sprawiedliwy - wyjaśniał z uśmiechem ks. Gancarczyk.
Pozostali prelegenci podkreślali, że dziennikarz musi dążyć do prawdy, bez względu na polityczne upodobania patrzeć władzy na ręce i być rzecznikiem dobra społecznego. Współcześnie coraz wyraźniej widać tzw. "dziennikarstwo partyjne", choć internet i nowe media niemiłosiernie weryfikują to, z czym stykamy się w telewizji, radiu, czy prasie.