To było wielkie święto społeczności smoleckiej. Nawet ulewny deszcz, który zaczął padać równo ze startem biegu, nie przeszkodził przeprowadzić największej imprezy sportowej w okolicy
Organizatorem imprezy byli: Towarzystwo Przyjaciół Smolca oraz sołtys i rada sołectwa
Maciej Rajfur /Foto Gość
Smolecka (za)Dyszka na stałe już wpisała się w harmonogram corocznych wydarzeń w Smolcu. Do coraz popularniejszego biegu na 10 km zgłaszają się ludzie nawet w sąsiednich województw. W tegorocznej edycji uczestniczyło prawie 400 osób, a najlepszy zawodnik, Szymon Halczak pokonał dystans w 33 minuty i 14 sekund. Najlepsza z kobiet, Anna Więcek osiągnęła czas 40 min. 39 s.
Całość wpisywała się w obchody Święta Smolca, które trwało przez cały dzień, a bieg był jego kulminacją. Festyn wiejski obfitował w wiele atrakcji i zabaw, szczególnie dla najmłodszych. Dla mieszkańców to ważne wydarzenie ponieważ mogą wtedy wspólnie świętować jako społeczność lokalna.
- Jak co roku, czerwcowy weekend poświęcony jest integracji smolczan, których, trzeba podkreślić, wciąż przybywa. Smolec liczy już 6000 mieszkańców, a w miejscowości działa aż 19 stowarzyszeń, które aktywizują ludzi na różne sposoby. Sport gra tutaj dużą rolę. Dzisiaj zorganizowaliśmy festyn połączony z bieganiem, ponieważ promujemy zdrowy tryb życia - mówi Hieronim Kuryś, sołtys Smolca.
Oddalona o kilkanaście kilometrów wioska stała się bardzo atrakcyjnym terenem do zamieszkania dla osób, które nie potrzebują już wielkomiejskiego zgiełku Wrocławia, a dojeżdżają do niego tylko w celach zawodowych. Święto Smolca pozwala poznać się ze sobą i stworzyć lokalną wspólnotę ludzi nawzajem się wspierających.
III edycja Smoleckiej (za)Dyszki okazała się sukcesem mimo ulewy, która rozpoczęła się… równo z wystrzałem pistoletu startera biegu. Deszcz nie przeszkodził jednak w dobrej organizacji. Nikt też nie doznał kontuzji, a biegacze byli bardzo zadowoleni. Każdy z nich otrzymał pamiątkowy medal, a zwycięzcy atrakcyjne nagrody. Wyróżniano także w kategoriach najszybszy mieszkaniec i mieszkanka Smolca oraz Krzeptowa.
- Trasa była dobrze przygotowana. Atmosfera fantastyczna. Kibice dopingowali mimo niekorzystnej pogody. Moim zdaniem to jeden z lepszych biegów w okolicy Wrocławia. Będę tu wracał - mówił Jarosław, który przyjechał aż z Polkowic.
Ciekawostką sportowej imprezy było nagrodzenie trzech ostatnich pań oraz trzech ostatnich panów, którzy dotarli na metę. Pasieka Smolecka ufundowała dla każdego kosz słodkości z różnymi rodzajami miodu. Organizatorzy mają nadzieję, że nikt nie oszukiwał i nie ociągał się dla smakołyków.