Kiedyś robił krzyże. Piękne, oryginale. Każdy chciał mieć coś takiego na swojej ścianie. W pewnym momencie usłyszał od Pana Boga: "Ty nie rób krzyży. Ty weź krzyż".
Rozłąka
Trudność związaną z cierpieniem fizycznym potęgował ból rozłąki z bliskimi, ponieważ pacjent w takim stanie musi być całkowicie odizolowany od otoczenia. – Powiedziano mi, że nie może przyjść do mnie kapłan z Komunią – mówi poruszony Jaś. – Jakoś wybłagałem i raz pozwolono, żeby podał mi Komunię w tzw. śluzie. Potem nastały miesiące, kiedy nie mogłem przyjmować Pana Jezusa. Miesiące, kiedy leżałem na łóżku i nie miałem siły odebrać telefonu. Nie mogłem prawie nic powiedzieć. Nie miałem siły zejść z łóżka i podejść do okna, pod którym stała moja żona i dzieci. Ja, pielgrzym, który przeszedł tysiące kilometrów w życiu, idąc na Jasną Górę, nie miałem siły wykonać trzech kroków. To jest może jeszcze większe cierpienie niż choroba – niemożność spotkania się z bliskimi, przytulenia, pocałowania. To jest potworne cierpienie. Chyba coś jest nie tak w naszej służbie zdrowia, że człowieka można zamknąć i nie dopuścić do niego rodziny. A nie dopuścić do chorego człowieka księdza... to jest nieludzkie.
Jaś przyznaje, że nie dałby rady bez wsparcia modlitewnego przyjaciół. Zwłaszcza pielgrzymów. Wie dobrze, że od czasu, kiedy zachorował, cała pielgrzymka modli się za niego. – Niech ksiądz napisze, że im dziękuję – powtarza kilka razy. Modlitwa jest czymś, czego trzyma się jak koła ratunkowego. Przy łóżku jest zawsze różaniec. – Kiedy byłem zamknięty w szpitalnej izolatce, zadzwonił do mnie kapłan z pytaniem, jak się czuję – wspomina. – Potrafiłem tylko odpowiedzieć: "Nie mam siły. Módl się". Wtedy usłyszałem niezwykle piękne słowa, których nigdy nie zapomnę: "Już klękam". To proste zapewnienie musiało mi wystarczyć do końca pobytu w izolatce. Było dla mnie jak Komunia.
Marzenia
– Tak marzę, żeby móc uklęknąć – wyznaje chory. – Tyle razy w życiu wracałem z pracy specjalnie na piechotę, żeby wstąpić do katedry. Choć na chwilę zatrzymać się przed Najświętszym Sakramentem. Ilu ludzi nie docenia tej możliwości? Teraz czuję, jaka to była wielka łaska.
Dzisiaj chorego odwiedza wielu przyjaciół. Większość to znajomi z pielgrzymkowych szlaków, a właściwie trzeba by powiedzieć „pielgrzymi”, bo Jaś wprowadza stanowcze rozróżnienie między tymi, którzy tylko poszli na pielgrzymkę, i tymi, którzy zostali pielgrzymami. – Ja jestem pielgrzymem – podkreśla. – Można o mnie powiedzieć „pielgrzym w stanie zagrożenia życia”, ale pielgrzymem nie przestanę być. Wielu moich przyjaciół unika odpowiedzi na pytanie, gdzie jadą na wakacje. Potem okrężnymi drogami dociera do mnie, że byli w Egipcie, Tunezji czy na Malediwach. Ja nie zamieniłbym pielgrzymki na żadne miejsce na świecie. Dzisiaj, gdyby ktoś powiedział mi, że mogę iść, że zapewni mi wszystkie środki do podróży, to nie wahałbym się ani chwili. Nawet gdyby to wiązało z dużym ryzykiem. Czy może być coś piękniejszego niż śmierć na pielgrzymce? – pyta mnie z uśmiechem i dodaje – Nie wymyśliłem tego sam. Znam człowieka, mojego najlepszego przyjaciela, który gdyby mógł wybrać… też by tak chciał odejść z tego świata.
My domyślamy się, że Jasiowi chodzi o „Orzecha”.
Archiwalne świadectwo sprzed kilku lat.
jest jeszcze jednym przykładem, jak "cudownie" Bóg traktuje ludzi, którzy chcą być Mu wierni i być z Nim w przyjaźni...
hejterów uprzedzę - tak, takie "krzyże" i takie traktowanie ludzi przez Boga dla mnie jest zgorszeniem - tak samo, jak podobno - wg 1 Kor 1,23 - dla Żydów...
bo przecież w Starym Testamencie to było wszystko prosto - będziecie wierni - to będę wam błogosławić, wzrośniecie w siłę i zamożność, i pobijecie swoich wrogów,
a nie będziecie posłuszni - to będę was ścigać nieszczęściami, rozproszę i wytracę....
patrz np Pwt 29 i Pwt 30
a "ten cały" Jezus przyszedł i wywrócił wszystko do góry nogami...
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.