- Kto dojdzie do Namysłowa, Jasną Górę ma "w kieszeni" - zapewniał "Orzech". Ten długi i trudny etap pielgrzymowania już za nami!
Upłynął w dobrym towarzystwie. Kolejne grupy trwały przed Najświętszym Sakramentem niesionym i adorowanym w drodze.
A wśród pątników nie brak takich, którzy do Czarnej Madonny udają się po raz pierwszy w życiu. Szczególnie daleką drogę do Niej pokonują niektórzy pielgrzymi z grupy 1, gdzie tym razem wędrują osoby z Bułgarii, Francji, a nawet z Wietnamu i Kamerunu. – Przyjechałem do Polski z grupą studentów z Bułgarii – mówi Gejtan, Kameruńczyk. – To nie moja pierwsza pielgrzymka, ale pierwsza tak długa. Mamy w Kamerunie sanktuaria, mamy nawet ojców paulinów, ale tyle dni jeszcze nie szedłem do Matki Bożej. To duży wysiłek, ale myślę, że dam radę. Jestem bardzo szczęśliwy.
Wietnamczyk Taj również pielgrzymował dotąd na krótszych trasach, co najwyżej 2-, 3-dniowych. – Także studiuję w Bułgarii, w Sofii. Uczestniczę tam również w spotkaniach biblijnych. Prowadzący je ojciec wspomniał o możliwości pielgrzymki sierpniowej w Polsce. Tak się zaczęło – tłumaczy.
– Ja odbywałem tylko pielgrzymkę po samej Sofii. Taką otrzymałem pokutę po spowiedzi – mówi Mitko, rodowity Bułgar. – Dlaczego tu trafiłem? Dla Maryi. Przeczytałem traktat o Matce Bożej św. Ludwika Grignion de Montfort i to zmieniło moje życie. Zrozumiałem, że nabożeństwo do Maryi jest najkrótszą, najprostszą drogą do Boga. Doświadczyłem Jej pomocy także tutaj. Zwichnąłem nogę i lekarz odradził mi dalszą drogę. Nasz brat porządkowy Marcin powiedział mi: Jeśli Ona będzie chciała, dasz radę pójść. Tak się stało.
A o Maryi – która umożliwia nam dotyk Jezusa – i której pokora zachwyciła Boga można dziś było usłyszeć wiele np. w grupie 2. Tutaj także rozpoczyna się dziś nauka własnoręcznego wykonywania różańca ze sznurka. Wiele o Różańcu usłyszeli także pielgrzymi z „osiemnastki”, gdzie tradycyjnie Różaniec jest odmawiany po polsku, łacinie, a także po hebrajsku.