To był dzień baaardzo trudny, pełen jednak weselnej radości – za sprawą ślubu Magdy i Miłosza, zawartego podczas Mszy św. w Oleśnie.
Zanim jednak strudzeni pielgrzymi dotarli na Eucharystię przy sanktuarium św. Anny, musieli wstać jeszcze przed świtem i wyruszyć z Kluczborka w drogę przy ledwo blednącym niebie. Blask księżyca szybko jednak zmienił się w żar słońca. Jak z siłami? – Kiedy ja i błyskawica lecimy razem, to ona stoi – mówił ks. Szymon, wspominając swoją pogoń za oddalającą się grupą.
Ślubną Eucharystię w Oleśnie rozpoczęła procesja kapłanów i młodej pary, która wkroczyła pod ołtarz krocząc w szpalerze zielonych gałązek trzymanych przez przedstawicielki różnych grup. Państwo młodzi jeszcze dzień wcześniej wędrowali wraz ze wszystkimi, a w sobotę mają zamiar ponownie dołączyć do pielgrzymki. „Wariaci” – komentował „Orzech”, przypominając, że św. Anna jest wypróbowaną patronką w kwestiach rodzicielskich – niejedna para jej zawdzięcza potomstwo.
Pod koniec Mszy św., po Komunii św. państwo młodzi z przyjaciółmi wykonali przepiękny taniec uwielbienia – znany bywalcom wrocławskiej kaplicy DA Wawrzyny, gdzie działa diakonia modlitwy tańcem (film z owego weselnego tańca już wkrótce).
Tymczasem w grupach, na trasie, wiele się dzieje. Z salwatoriańskiej ósemki rozlegało się dziś donośne skandowanie: „Oficjalni chuligani Jezusa!” (tak się ósemkowicze przedstawiali!). W „piątce” Orzech przekonywał, by nie odkładać zawarcia małżeństwa do czasu ukończenia czterech fakultetów i zabezpieczenia sobie dostatniego życia. W karmelitańskiej osiemnastce warto się znaleźć w Godzinie Miłosierdzia; lubią ją pewnie także „tubylcy” – obdarowywani przez pielgrzymów z owej grupy cukierkami karmelkami i innymi słodkościami. W „jedynce” można czasem usłyszeć poezje jednej z członkiń grupy, a w „dwójce” trwa przygotowanie do aktu oddania się Maryi. O. Maksymilian przypomina raz po raz, że Matka Boża jest jak Arka Przymierza, która pociąga nas do tańca – jak Jana w łonie Elżbiety, czy sadzawka Betesda – w którą trzeba się zanurzyć, by dostąpić uzdrowienia. – Ikona Jasnogórska jest dla wielu ludzi jak ostatnia deska ratunku – mówił, napomykając, że prawdziwe ikony rzeczywiście powstają na deskach. Warto zainwestować w to, by mieć w domu właśnie taką autentyczną, prawdziwą ikonę – „deskę ratunku” – przekonywał.