Czy w tym kraju wszystko musi zostać wtłoczone w klucz PO-PiS?
Dzień jak co dzień. Sprawuję Mszę św., a po niej zatrzymuję się nad Słowem, które otrzymałem. Ewangelia mówi o Żydach szemrzących przeciwko Jezusowi. Rodzi się we mnie myśl: "Czy my, Polacy, nie jesteśmy narodem szemrzącym i czy dziś to szemranie nie przybiera formy m.in. anonimowego hejtowania w internecie". Ubieram ją w 140 znaków i dzielę się nią na Twitterze.
Rozpoczyna się dyskusja. Głosy są różne: za i przeciw, krytykujące i chwalące. Wśród nich jeden, który trudno mi zrozumieć. "Boi się ksiądz, że lemingi zaczną was naśladować i pluć na prezydenta? Coś późno na takie wnioski" - napisała osoba z pseudonimem Czarna.
Czy w Polsce rzeczywistość można opisać jedynie za pomocą kategorii PO-PiS? Czy rzeczywistość w naszym kraju nie jest bogatsza? Moi zdaniem, odpowiedzi są oczywiste. O ile są rodacy, dla których każda wypowiedź osoby publicznej jest kwalifikowana w kategoriach: „za lub przeciw” naszej opcji, to nie mogę pogodzić się z tym, że głoszenie Ewangelii jest odbierane jako wspieranie bądź krytykowanie konkretnej formacji politycznej.
To porażka. Czyja? Nie wiem. Na pewno nie słowa Bożego. Żal mi jednak tego ludu, który czyta tekst święty i zastanawia się, której partii Pan Jezus chciał bardziej „przyłożyć” mówiąc, że szemranie jest paskudnym grzechem.