Odpoczywał na ławce w Ligocie Książęcej, z plecakiem, z którego sterczała karimata – sympatyczny obieżyświat, pogodny włóczykij.
Zapytany, w która stronę zmierza, odparł, że idzie, dokąd go oczy poniosą. Zbliżyła się właśnie gromada pielgrzymów z Namysłowa, z naręczami pachnących bukietów. Wiedzieli dobrze, dokąd idą. Po chwili klęczeli u stóp Matki Bożej z Otyni, słuchali wspomnień ks. Jana pielgrzymującego już długie lata swoją kapłańską drogą (s. II). Obok nich obraz Wniebowziętej pokazywał wyraźnie cel wszystkich dróg. Czy tajemniczy wędrowiec z ławki skusił się, by na chwilę romantyczną włóczęgę zmienić w pielgrzymkę? Nie wiadomo. Ale ci, którzy swoim wędrówkom wytyczyli jasny cel – Jasną Górę – wciąż mówią o cudach tej niepowtarzalnej podróży (ss. IV–V). Tymczasem na horyzoncie kolejne pielgrzymie cele: ŚDM w Krakowie (s. VIII) czy wyprawa do Henrykowa (s. VI). Droga czeka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.