Dla nich wakacje jeszcze się nie skończyły. Ok. 600 studentów udało się na obóz adaptacyjny do Białego Dunajca, który organizują duszpasterstwa akademickie Wrocławia i Opola. Żacy pod Tatrami spędzą dwa najbliższe tygodnie.
Zasadnicza grupa studentów wyjechała z Wrocławia i Opola o poranku, ale bezpośrednie przygotowania do startu tegorocznej edycji obozu trwają już kilka dni.
Już od początku ubiegłego weekendu zjeżdża i kompletuje się kadra obozowa, by odpowiednio przyszykować chatki oraz odbyć szkolenia przed przyjazdem uczestników.
Lista zadań do wykonania cały czas się wydłuża i obejmuje m.in.: sprzątanie, porządkowanie, dekorowanie pomieszczeń, robienie zakupów.
Tegoroczni "turystyczni", czyli odpowiedzialni za prowadzenie po górach większych grup uczestników, odbyli dwudniowe kursy prowadzone przez TOPR i TPN.
Szkolenia odbyły się zarówno w terenie, jak i w siedzibach głównych organizacji znajdujących się w Zakopanem.
W poniedziałek turystycznych podzielono na dwie grupy i udali się na Czerwone Wierchy. Pierwsza była prowadzona przez inż. Jana Krzeptowskiego-Sabałę z TPNu, szefa akcji "Wolontariat dla Tatr", pracownika Działu Udostępniania TPN. Szkolenie zaczęło się w Kuźnicach przy Dyrekcji TPN i trwało ponad 8 godzin, pokonano ponad 12-kilometrową trasę o przewyższeniu 1300 m. Przewodnik na szlaku, jako specjalista udostępniania Parku, dzielił się swoją wiedzą na temat godzenia ochrony przyrody z dużym napływem turystów.
- Podobało mi się przede wszystkim fachowe podejście przewodniczącego oraz bardzo dobra organizacja szkolenia. Pogoda też się spisała, a krajobrazy, jak zwykle, były piękne - mówi br. Marek Kowalcze, turystyczny FDA Porcjunkula.
Drugiej grupie przewodniczył dr inż. Tomasz Skrzydłowski, autor "Przewodnika przyrodniczego po Tatrach Polskich", specjalista od botaniki i ekologii lasu. Szkolenie rozpoczęło się w Kirach.
W drodze na Chudą Przełączkę uczestnicy poznawali tajniki zjawisk przyrodniczych zachodzących w niezwykle bogatym ekosystemie Tatr. Wielu było zaskoczonym faktem, że zaraz przy szlakach można znaleźć tyle gatunków roślin - np. tojada - trującą roślinę z niebieskim kwiatem, która może być niebezpieczna dla życia człowieka.
We wtorek w Zakopanem odbyły się szkolenia prowadzone przez TOPR. Dotyczyły one bezpieczeństwa w górach, właściwego wyposażenia apteczki oraz możliwych zagrożeń na szlaku. Odbyły się również zajęcia praktyczne z technik resuscytacji krążeniowo-oddechowej przy użyciu fantomów i obsługi automatycznego defibrylatora zewnętrznego AED (urządzenia znajdują się w każdym tatrzańskim schronisku).
Warsztaty i kursy prowadzili profesjonalni ratownicy medyczni TOPR, którzy na co dzień uczestniczą w akcjach ratunkowych w Tatrach. - Prowadzący mieli dobre podejście do ludzi. Zarówno szkolenie teoretyczne, jak i praktyczne były ciekawie przeprowadzone. Dużo się nauczyłem - komentuje główny turystyczny obozu Krzysztof Sornat.
- Chodząc po Tatrach zawsze jesteśmy narażeni na różne urazy i wypadki. Chcemy być na to przygotowani i umieć udzielić pomocy. Takie umiejętności trzeba regularnie ćwiczyć i pogłębiać. Szkolenia prowadzone przez ratowników TOPR były dla nas bardzo rozwijające. Mamy jednak nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli wiedzy i umiejętności wykorzystać - podsumowuje K. Sornat, który zaangażował się w pogłębienie współpracy z tatrzańskimi organizacjami, zapewniając kompleksowy rozwój każdemu turystycznemu.
Zachęcamy do odwiedzania strony www.wroclaw.gosc.pl. Postaramy się o codzienne relacje z Białego Dunajca i prezentacje kolejnych duszpasterstw akademickich. Nie zabraknie również zdjęć. Oto pierwsze z nich - ze szkoleń turystycznych i ratunkowych.