Obozowa sobota z perspektywy mieszkańców chaty Franciszkańskiego Duszpasterstwa Młodzieży i Powołań "Góra św. Anny".
Sobota w chacie "Góra św. Anny" była dniem przepełnionym wrażeniami. Pierwsze dwie grupy ruszały w trasy już o 6.00, szczęśliwcy z trzeciej mogli spać o godzinę dłużej.
Podczas gdy dzielne górołazy zmagały się z mgłą, deszczem i własną kondycją, w chacie wrzało. Dyżur kuchenny szykował zupę z trzcin rosnących nad Nilem, Lecznik Faraona oraz Pana Sfinksę na deser (owe egzotyczne nazwy odnoszą się do tegorocznego motywu chaty - Egiptu). Poruszanie się po chacie utrudniały z każdej strony szorujące mopy, miotły i inne groźne w swej naturze narzędzia - aż się kurzyło!
Chwytając oddech, pośród panującego poruszenia, Kadra usiadła wokół stołu, by zaplanować Bieg Otrzęsinowy. Szczegóły są tajne do momentu jego startu w niedzielne popołudnie. Jedno jest pewne - w chacie "Góry św. Anny" będzie gorąco jak w Egipcie.
Tymczasem realizowane w górach trasy, z woli wędrujących, zostały wydłużone jeszcze bardziej niż pierwotnie planowano, a ekipa zdobywająca Kondracką Kopę widziała na dodatek niedźwiedzicę z dwoma małymi i dwie kozice. Powrót wyczerpanych uczestników wycieczek do chaty nastąpił między 17.00 a 18.00.
Nie było czasu na odpoczynek. Po błyskawicznym zjedzeniu zupy wszyscy udali się do kościoła na Mszę św. Tym razem "obstawę" zapewniało DA "Redemptor". Po Eucharystii studenci wrócili na... drugie danie. Po obiedzie (w porze kolacji) odprawione zostały Nieszpory, a później miał miejsce pogodny wieczór. Jak relacjonują studenci, zostali podzieleni na kilka drużyn i rozpoczęła się rywalizacja. Od każdej grupy wymagany był spryt, refleks, kreatywność, zdolność wynajdywania rymów, a także zdolności muzyczne. Kulminacyjnym momentem zabawy był konkurs - "Kto upchnie najwięcej słodyczy w ustach i będzie w stanie powiedzieć: Biały Dunajec 2015". Padł nowy rekord - 17 (!) słodkich pianek.
Na zakończenie dnia w chacie DA "Góra św. Anny" świętowane były urodziny Michała. Był tort, świeczki i sto lat uzupełnione je góralskim "Hej!". Po zabawie przyszedł czas na ostatnie porządkowe szlify w kuchni, spotkanie kadry, która planowała kolejny obozowy dzień i w końcu na upragniony odpoczynek.