"Jarosław Obremski, senator i były wiceprezydent Wrocławia, zapatrzył się w premiera Viktora Orbana i podburza przeciwko imigrantom. Czy PiS go za to nagrodzi?" – pisze "Gazeta Wyborcza". Pióro Katarzyny Wiśniewskiej znów dało o sobie znać. A senator odpowiada stanowczo: artykuł miesza poziomy.
Autorka tekstu nie oszczędza byłego wiceprezydenta Wrocławia, mimo że „odgrzebała” jego aktywność na Twitterze sprzed kilku dni. Zwlekała, czy po prostu uznała, że nadszedł dobry czas, aby go zdyskredytować? Przywołane słowa polityka brzmią: „Tylko Orban bierze długofalową odpowiedzialność za Europę. Reszta udaje”.
K. Wiśniewska pisze: „Senator mówi to w momencie, kiedy do całej Europy, w tym do naszego kraju, przyjeżdżają obywatele Syrii i innych krajów dotkniętych wojną. Szukają schronienia. Często z małymi dziećmi na rękach, w łachmanach, po morderczych godzinach podróży w ekstremalnych warunkach. Wielu z nich po drodze zginęło, utonęło w morzu. W tym czasie senator Obremski zasiada w fotelu z laptopem i uprzejmie komentuje”.
- Poczułem się jak poeta. Napisałem jedno zdanie, natomiast komentarz do tego zdania jest czterdzieści razy dłuższy - mówi w pierwszych słowach Jarosław Obremski.
I wyjaśnia dalej sprawę: - Artykuł w „Gazecie Wyborczej” to pomieszanie dwóch poziomów. Ja dzielę działalność polityków na dwa aspekty. Pierwszy, jak to ujął Jan Paweł II, to długomyślność, czyli diagnozowanie sytuacji, przewidywanie skutków, szukanie prawdziwych przyczyn. Drugi zaś dotyczy doraźności, która w przypadku Orbana polega na zarządzaniu kryzysem i bieżącej interwencji. Ja w tweecie piszę o tym pierwszym, a red. Wiśniewska odczytuje chyba to drugie - mówi J. Obremski.
Nie rozumie, dlaczego jego wpis został odebrany jako agresja czy szkodliwe podejście do imigrantów, skoro mówił o odpowiedzialności za Europę.
Dziennikarka GW natomiast kontynuuje, uderzając w nieco inny punkt: „Można też spytać, jak twitterowy wpis ma się do wartości chrześcijańskich, do których chętnie przyznaje się Obremski. Wrocławski arcybiskup Józef Kupny wzywał niedawno do solidarności z uchodźcami, bo jak to ujął - »nie można dzielić ludzi na lepszych i gorszych«. […] Jak widać, Jarosław Obremski widzi inne, nieco mniej ewangeliczne wyzwania: Europę przed uchodźcami zamknąć”.
- Niepodważalne jest, że ludziom, którzy są w skrajnej sytuacji, na skraju wyczerpania, u których występuje zagrożenie życia, trzeba pomagać. Natomiast osobna rzecz to ocena zjawisk społecznych i politycznych z tym związanych - odpowiada senator.
Już przed całym kryzysem Obremski zachęcał do rozmów o imigrantach w kontekście przyjmowania ludzi z innej kultury. - Konsekwencje mogą być bardzo różne. Widzimy pewien spontaniczny ruch wędrówki ludów i musimy sobie zdawać sprawę, co za sobą niesie takie niekontrolowane zjawisko. To szczególne zadanie polityków. Być w może w efekcie nasza demokracja będzie już zupełnie inna i trzeba się zastanawiać nad skutkami - wyjaśnia J. Obremski.
Jego zdaniem, wywieranie moralnej presji i stawianie sprawy "albo za albo przeciw" jest w tym przypadku pomieszaniem porządków. - Trzeba pomagać, wykładać pieniądze dla ludzi, którzy żyją w skrajnych warunkach w ramach pomocy biedniejszym, ale nie uciekajmy od problemów, które wiążą się z tą wielką spontaniczną emigracją - mówi polityk.
Jak przyznaje, nie bardzo rozumie logikę "Gazety Wyborczej". Chrześcijanin według tego medium nie ma prawa wypowiadać się na forum w sprawach światopoglądowych np. w sprawie in vitro itd. W tym wypadku Katarzyna Wiśniewska jeszcze poucza, jak chrześcijanie mają reagować.
Przytacza przy tym słowa abp. Józefa Kupnego odnośnie do zachowania wobec imigrantów. Zastanawiające jest, dlaczego w innych sprawach światopoglądowych, poruszanych na łamach GW, głos metropolity wrocławskiego nie jest tak wyraźnie przywoływany, jak w sprawie senatora Obremskiego…
- Dziwną rzeczą dla mnie jest to, że nagle ktoś wyciąga mojego tweeta po 7 dniach. I nie twierdzę w nim, jak sugeruje autorka tekstu, że Victor Orban zawsze ma rację. Szanuję Orbana, że jest przywódcą i dba o interesy swojego narodu, czyli spełnia rolę premiera - odpowiada J. Obremski.
Rozumie, że redaktor Wiśniewska nie zgadza się z pewną diagnozą przyczyn emigracji do Europy i bezradności Unii Europejskiej. - Orban według mnie powiedział: "Zostawiliście mnie długi czas samego, dopiero, jak problem się wylał z Węgier, to uderzacie w strunę solidarności europejskiej". On pokazuje kryzys przywództwa w UE, że solidarność jest narzucana przez silniejszych. W którym momencie ja podburzam do nienawiści? - dziwi się senator.
I analizuje dalej. - Nigdy nie nauczymy się tolerancji, jeżeli najmniejsze wątpliwości od razu powodują atak. To nie stwarza płaszczyzny do rozmowy i wzajemnego zrozumienia, które są kluczem do rozwiązania problemu - kończy Jarosław Obremski.