O idei Karty Dużej Rodziny oraz systemie informatycznym realizowanym w ramach projektu Karty debatowano we Wrocławiu na konferencji organizowanej przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej.
Czy karta się sprawdza? Na pewno realizacja jej założeń różnie wygląda w różnych regionach, inaczej pomysł „działa” w miastach, inaczej w gminach wiejskich. Sekretarz stanu Jarosław Duda podkreślił, że sukcesem jest współdziałanie w projekcie trzech partnerów: administracji, samorządu i biznesu; u tego ostatniego poprawia się poczucie odpowiedzialności społecznej – początkowo firmy nie przejawiały zainteresowania projektem, obecnie coraz częściej tak. Niepokojący jest natomiast fakt, że Dolny Śląsk wyraźnie odbiega od wielu innych regionów, jeśli chodzi o ilość Kart Dużej Rodziny – na Mazowszu jest ich 203 tys., w Małopolsce 166 tys., na Śląsku 130 tys., natomiast na Dolnym Śląsku 75 tys.
– To prawda, sytuacja jednak jest dynamiczna – mówi wicewojewoda dolnośląski Joanna Bronowicka. – Pod koniec 2014 r. mieliśmy 35 tysięcy kart, obecnie 75 tys. W ubiegłym roku umowę z Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim podpisało 25 podmiotów, w tym – 36; trwają ponadto negocjacje z dwoma kolejnymi; mamy obecnie prawie 730 lokalizacji, czyli placówek, gdzie można z kart korzystać.
Wicemarszałek dolnośląska Ewa Mańkowska wysunęła kilka postulatów – rozważenie subregionalnych powiązań, dostęp do kart szczególnie w małych gminach, tam, gdzie nie ma dostępu do Internetu stworzenie wolontariatu, tak, by pomóc w korzystaniu z oferty KDR. – Może kartę gminną, miejską zastąpić jedną, ogólnopolską? – pytała. – Kolejna sprawa, to uproszczenie zniżek i wprowadzenie takich, które nie promują firmy, tylko naprawdę są pomocą dla rodzin.
Wiceprezydent Wrocławia Anna Szarycz przedstawiła sposób funkcjonowania wrocławskiej karty, mającej już 10 lat. – W programie uczestniczyło 27 tys. osób, czyli ok. 5,5 tys. rodzin – mówiła. A jako dowód sukcesu działań prorodzinnych podała fakt, że od 2008 r. odnotowujemy we Wrocławiu wzrost liczny urodzeń, od 5,5 tys. w 2006 r. do ponad 7 tys. w 2014 (co nie znaczy, że mamy dodatni przyrost ludności).
Swoimi doświadczeniami na temat karty dzielili się także Barbara Przerwa z Muzeum Narodowego we Wrocławiu oraz burmistrz Wołowa Dariusz Chmura i wójt gminy Malczyce Piotr Frankowski – wskazując m.in. na potrzebę budowania prestiżu dużych rodzin – tak, by ludzie chętniej sięgali po przysługujące im uprawnienia.
J. Duda mówił o projekcie „System ulg i bonifikat skierowanych do rodzin wielodzietnych certyfikowany spersonalizowaną bezpieczną Kartą Dużej Rodziny” – projekcie, w ramach którego tworzony jest system teleinformatyczny umożliwiający składanie elektronicznych wniosków o przyznanie Karty Dużej Rodziny. Ma on usprawnić m.in. zawieranie umów z partnerami, weryfikację uprawnień posiadaczy kart czy przekazywanie im informacji o zniżkach, z których mogą korzystać.
Co mówią o wrocławskiej KDR ci, którzy są uprawnieni do korzystania z niej? – Wymaga „reformy” – podkreślają. Małgorzata Szymańska, mama sześciorga dzieci, zauważa niewystarczalność wielu rozwiązań. – Wiele firm „wchodzi” w program, a po kilku miesiącach się wycofuje. Ich oferta okazuje się nieaktualna – mówi. Tłumaczy, że dużym rodzinom najbardziej zależałoby na wprowadzeniu ułatwień w kwestiach dotyczących komunikacji – miejskiej, ale i np. zniżek na benzynę. – Obliczyłam, że w przyszłym roku ja i moje dzieci, nie licząc męża, na komunikację wydamy ok. 5 tys. zł. – stwierdza. I dodaje, że we Wrocławiu od ostatniego spisu powszechnego liczba rodzin wielodzietnych zmalała o 44 proc., a liczba wydanych Kart Dużej Rodziny nie oddaje w pełni ilości osób korzystających z tej formy wsparcia – bowiem jedynie 60 proc. posiadaczy KDR przedłużyło jej ważność. Może więc Wrocław nieco na wyrost chlubi się sukcesami prorodzinnych rozwiązań?