Mija 20 lat odkąd twarz św. Jadwigi wyłoniła się z mroku dziejów. Rekonstrukcję jej głowy przeprowadzili wrocławscy naukowcy w 1995 r.
W latach 90. w Polsce rzadko przeprowadzano podobne rekonstrukcje – głów znanych osób, przeznaczone do publicznej prezentacji. Wrocławska Szkoła Rekonstrukcji funkcjonowała co prawda już od 1958 r., ale głównie zajmowała się rekonstrukcjami czaszek przodków człowieka. Św. Jadwigę wyprzedził m.in. Antoni Paweł Sułkowski, generał wojsk polskich z okresu wojen napoleońskich, którego odtworzoną głowę oglądać można w Rydzynie. O „odszyfrowanie” wyglądu trzebnickiej władczyni, w związku z 750. rocznicą jej śmierci (zm. 1243 r.), poprosił naukowców kard. Henryk Gulbinowicz. Na jego prośbę zespół – inaczej niż zwykle w takich przypadkach – odtwarzał głowę świętej nie takiej, jak w chwili śmierci, lecz nieco młodszą, w wieku średnim.
W błękitnym jedwabiu
– Rekonstrukcji mieliśmy dokonać na podstawie czaszki przechowywanej w relikwiarzu w Trzebnicy oraz żuchwy znajdującej się w srebrnej hermie w katedrze wrocławskiej – mówi prof. Barbara Kwiatkowska, która pracowała nad głową Jadwigi obok swojego ojca, prof. Tadeusza Krupińskiego, i prof. Zbigniewa Rajchela. W zespole obecni byli także historycy sztuki dr Jacek Witkowski i dr Romuald Kaczmarek oraz fotograf. – Z historykami sztuki współpracujemy choćby po to, żeby rekonstruowane osoby wyposażyć w odpowiednie dla danej epoki fryzury czy nakrycia głowy – dodaje pani profesor. I wspomina, jak w przypadku późniejszej rekonstrukcji głowy bł. Czesława długo debatowano nad tym, czy powinien mieć brodę czy nie. – Dziergałam tę brodę na wszelki wypadek, przewlekając otrzymane od fryzjera włosy przez specjalną siateczkę – wspomina. – Kiedy zapadła decyzja, że zakonnik jej nie otrzyma, przypadła w udziale pewnemu rekonstruowanemu gdańskiemu mieszczaninowi umieszczonego w skansenie.
Naukowcy obawiali się, że obie „części”, czaszka czy żuchwa, mogą do siebie nie pasować – któraś z nich mogła przecież okazać się nieautentyczna. Sytuacja taka miała miejsce np. przy próbie rekonstrukcji głowy ks. W. Tomaszka, twórcy Kaplicy Czaszek w Czermnej – gdy badanie wykazało, że dostarczona czaszka należała do… młodej kobiety. Dyrektor muzeum, który ją dostarczył, był ponoć nieco skonfundowany. Wśród mnóstwa czermneńskich czaszek nie trudno o pomyłkę.
Na szczęście w tym wypadku szybko potwierdzono, że szczątki należą do starszej niewiasty, co więcej, na czaszce i na żuchwie odnaleziono po tej samej stronie ślady zapalenia stawów. To potwierdzało przynależność do tej samej osoby. Nie okazał się natomiast autentyczny ząb, przechowywany w jednym z relikwiarzy w trzebnickim klasztorze; traktowany jako ząb św. Jadwigi.
Prof. Kwiatkowska wspomina niezapomniane chwile otwierania relikwiarzy – w katedralnej zakrystii i zakrystii bazyliki trzebnickiej, gdzie naukowcom towarzyszył niezwykle życzliwy dla całego przedsięwzięcia ks. prof. Antoni Kiełbasa.
– Sam fakt, że przez tyle wieków oddawano tym szczątkom część, sprawia, że jest to bardzo wzruszający moment. Dla mnie było to szczególne przeżycie, bo św. Jadwiga jest mi bardzo bliska – jako śląska święta, jako imienniczka mojej babci i moja (na trzecie imię mam „Jadwiga”). Czaszka była opakowana w błękitny jedwabny materiał obszyty perełkami. Jej szczyt był odsłonięty i wyszlifowany. Zapewne wielokrotnie była dotykana, całowana.
Asceza w żuchwie zapisana
Okazało się, że czaszka ma znaczne uszkodzenia, zapewne związane z pobieraniem jej części na relikwie – pozbawiona jest części potylicznej, ma odłamane fragmenty części twarzowej. W sukurs przyszły rekonstruktorom m.in. fotografie pewnego niemieckiego antropologa, na których widać czaszkę jeszcze w dużo lepszym stanie. Ponadto w takich przypadkach stosuje się metodę uzupełnień. – Korzystamy z materiału szkieletowego, który znajduje się w naszych zasobach, wyszukując kości człowieka z tego samego okresu historycznego, tej samej płci i wieku, możliwie tych samych wymiarów. Na ich podstawie odtwarza się brakujące fragmenty kości danej osoby – wyjaśnia pani profesor.
I dodaje, że analiza szczątków księżnej odpowiada dokładnie opisom jej życia, np. z „Legendy o św. Jadwidze”. – Zniszczone zęby, duża szczęka mogą być związane z umartwieniami. Wiadomo, że Jadwiga jadła chleb zmieszany z popiołem. Jedzenie twardych pokarmów mogło sprawić, że miała bardzo rozwinięty aparat żucia. Ślady ostrego stanu zapalnego w obrębie stawu skroniowo-żuchwowego „współgrają” z przekazami o długich modlitwach na zimnej posadzce, chodzeniu na boso nawet zimą.
Kiedy już odtworzony został kształt czaszki, można było zająć się częściami miękkimi. Oczywiście takich prac nie prowadzi się na oryginałach. Wykonuje się odlew zachowanych szczątków (kiedyś gipsowy, obecnie wykonany ze specjalnych żywic) i na nim umieszcza się kolejne rekonstruowane elementy. – Istnieją różne techniki (obecnie zresztą wszystko ułatwiają specjalne programy komputerowe). Mój ojciec oraz prof. Rajchel wypracowali metodę, w której na czaszkę nakładane są stopniowo kolejne mięśnie – wyjaśnia pani profesor. Ze specjalnej plasteliny formowane są kształty twarzy – to bardzo ważny moment, związany z nadawaniem rysów indywidualnych.
Detektywi i artyści
Rekonstruktorzy nie mają łatwego zadania. – W przypadku uszu, wiemy gdzie je umiejscowić dzięki otworowi słuchowemu, jednak kształt małżowiny jest u ludzi bardzo zmienny (na szczęście w przypadku św. Jadwigi welon zasłania tą część ciała) – wspomina prof. Kwiatkowska. – Możemy na podstawie kości określić wysokość i szerokość nosa, to, czy był wypukły czy wklęsły, ale już dokładne określenie kształtu jego koniuszka, to problem, Co do warg – wiemy, że kąciki ust u człowieka znajdują się gdzieś między kłem a pierwszym przedczłonowcem, czyli 3. a 4. zębem, a czerwień wargowa sięga zwykle na wysokość miejsca, gdzie ząb wchodzi w dziąsło; wiemy też, że u kobiet zwykle bardziej wydatna jest górna warga, jednak dokładny kształt ust to jedynie kwestia prawdopodobieństwa.
Osobnym zagadnieniem jest wygląd oczu. Wiadomo, jak przebiega tzw. szpara oczu, kanał łzowy wyznacza miejsce kącika przyśrodkowego. Wiele mówi budowa oczodołu. Któż jednak mógłby odtworzyć niepowtarzalny wyraz ludzkich oczu?
Uprawdopodobnieniu szczegółów wyglądu człowieka służy przypisanie kości do jednego ze znanych typów rasowych czy ich odmian; znajomość procesu starzenia się, inaczej przebiegającego u kobiet, inaczej u mężczyzn. Pracę ekipy rekonstrukcyjnej wspomagają dostępne portrety – niestety, w przypadku Jadwigi najstarsze pochodzą z XV w., długo po jej śmierci.
– Na pewno rekonstrukcja jest okazją do niepowtarzalnego spotkania z osobą, której wygląd odtwarzamy – mówi prof. Kwiatkowska. – Poprzez lekturę na jej temat, oglądanie jej wizerunków, poznawanie ludzi związanych współcześnie z tą postacią. To bezcenne doświadczenie.