Zamek piastowskich książąt, pamiętający św. Jadwigę, całe wieki drzemał w ukryciu. W XIX w. awansował. Obsadziła go załoga samej Królowej, To dzięki drużynie "Naszej Pani" - Notre Dame - dziś budzi się i... wychodzi spod ziemi.
Warownia szałwią pachnąca
Zamek rósł dalej, dzięki kolejnym książętom, zwłaszcza Henrykowi IV Probusowi – który wzniósł m.in. nową kaplicę, czyli dzisiejszą świątynię pw. św. Marcina. Jednak już od 1310 r. stopniowo jego teren przekazywany był Kościołowi. Z czasem swoje domy zaczęli budować tu kanonicy kolegiaty św. Krzyża. W 1851 r. przybyły Siostry Szkolne de Notre Dame.
Odkąd zamkowy teren trafił w siostrzane ręce, stał się miejscem narodzin mnóstwa inicjatyw „od serca”. Zakonnice założyły sierociniec, ochronkę, przejęły nauczanie dziewcząt w szkole katedralnej, prowadziły liceum żeńskie św. Anny, szkołę robót ręcznych i mnóstwo innych dzieł. Przeżyły trudne chwile wygnania w czasie Kulturkampfu. Po II wojnie światowej rozpoczęły pracę w nowych warunkach – m.in. organizując bursę dla studentek. Od 2003 r. prowadzą świetlicę dla dzieci, a od 2013 r. ich dom jest miejscem tzw. turystyki klasztornej. – Można u nas zatrzymać się na nocleg, na dzień skupienia. Przyjmujemy osoby indywidualne, grupy pielgrzymkowe, rekolekcyjne. W kwietniu będzie na terenie naszego domu prowadzony kurs biblijny dla katolików i ewangelików – mówi przełożona, s. Joanita Grabowy. – Dla wielu gości ważna jest związana z tym miejscem postać św. Jadwigi. I panująca tu cisza.
Wstąpić tu można, by zwiedzić relikty zamkowe albo pomodlić się w kaplicy – w tym zamku Król jest zawsze dostępny. Obecnie można tu oglądać wystawę fotograficzną ukazującą historię zgromadzenia. To świetne miejsce na wszelakie konferencje czy wydarzenia artystyczne.
Zamkowe mury tkwią wkomponowane w piwnice i przyziemie klasztoru sióstr, wyłaniają się także z ich ogrodu – coraz piękniejszego. Ma on zresztą swoją „misję” – jest nią edukacja ekologiczna. Na rabatach znajdziesz szałwię, melisę, pachnący rumianek, obok dynię czy pomidory.
To nie koniec
Bartosz Żmuda – architekt i projektant, pomysłodawca odkrycia i wyeksponowania reliktów zamkowych – oraz kierujący pracami archeologów Eryk Wodejko mówią o złożoności zadania, jakie stało przez architektoniczno-archeologicznym zespołem. Badacze działali m.in. w klasztornych pomieszczeniach gospodarczych. – Tu była pralnia i umywalnia, na dole kotłownia, boksy na koks, na cebulę, ziemniaki – pokazują, opowiadając m.in. o walce z upartym piecem centralnego ogrzewania, który pozwolił się usunąć z kotłowni dopiero po pocięciu go na kawałki. – Staraliśmy się wyłuskać i wyeksponować to, co najwartościowsze, przede wszystkim ceglane relikty zamku. Ich obraz stawał się coraz pełniejszy dzięki pracy archeologów. Ze względu na poziom wód gruntowych, żadne sondy nie pomogły w ustaleniu wcześniej, co jest pod spodem – tłumaczą. – Poza tym trzeba było oczywiście uwzględnić potrzeby sióstr, kwestie użytkowe. Prace ciągle trwają. Odsłonięte niedawno relikty pokazują, że to tak naprawdę dopiero początek. Mamy do czynienia z wielkim obiektem – jeśli chodzi o skalę, porównywalnym z Wawelem. Z kolei rzemiosło, owoc pracy wysokiej klasy warsztatu budowlanego, sprowadzonego zapewne z Niemiec wraz z cystersami, pozwala na porównanie z Akwizgranem.
– Chcemy połączyć, na poziomie piwnic, zewnętrzną i wewnętrzną ekspozycję reliktów w jedną salę wystawienniczą. W planach, uważam że dotyczących niedalekiej przyszłości, jest połączenie klasztoru z kościołem św. Marcina znajdującego się po drugiej stronie ulicy – tłumaczy B. Żmuda. – Potrzebujemy 8 metrów tunelu.
Swoją drogą, przy ul. św. Marcina powinna chyba obowiązywać dworska etykieta. Gdzie nie postawisz stopę, tam trafić możesz na ukryte pod ziemią komnaty. Czy wrocławianie odkryją na nowo swój „Wawel”, o mało co nie królewski?
Więcej informacji: www.ndwroclaw.com
Rezydencja z najwyższej półki
Prof. Małgorzata Chorowska
Dzięki przeprowadzonym badaniom wiemy, jak wyglądał dawny gród Piastów, jak się rozwijał od X w. i jak zaczął się przekształcać w zamek. Miało to miejsce za czasów Bolesława Wysokiego, w II poł. XII w. Zaskakujące jest, jak bardzo był okazały. Prawdę mówiąc nie ustępował warowni królewskiej na Wawelu. Wrocław nie był stolicą, ale w tamtym czasie, w okresie rozbicia dzielnicowego, na jakieś 80 lat z przerwami realny ośrodek sprawowania władzy przeniósł się właśnie tutaj.
Henryk Probus był ostatnim z Piastów wrocławskich, którzy mieli ambicje doprowadzić do zjednoczenia Polski, mieli realne podstawy, by starać się o koronę. Książę ten przeprowadził kolejną przebudowę zamku, który w układzie całościowym zaczął wówczas przypominać założenie z Akwizgranu. W średniowieczu Karol Wielki był wzorem króla, jego cesarstwo wzorem monarchii chrześcijańskiej, wzorem pałacu – ten w Akwizgranie. Wiemy, że wrocławianie w średniowieczu do Akwizgranu pielgrzymowali – czego dowodzą choćby znaki pielgrzymie wykopane w czasie badań na Nowym Targu.