Zamek piastowskich książąt, pamiętający św. Jadwigę, całe wieki drzemał w ukryciu. W XIX w. awansował. Obsadziła go załoga samej Królowej, To dzięki drużynie "Naszej Pani" - Notre Dame - dziś budzi się i... wychodzi spod ziemi.
To wychodzenie – między innymi spod betonowych posadzek klasztornych – nie było łatwe. Jednak dziś przy ul. św. Marcina 12 we Wrocławiu widać coraz wyraźniej przebieg murów sprzed stuleci. Siostry Szkolne de Notre Dame, które przybyły do stolicy Dolnego Śląska 15 października 1851 r., wiedziały, że ich nowa posiadłość ma książęcą przeszłość. Do niedawna nie zdawały sobie jednak sprawy, jak wielkie skarby mają choćby we własnej pralni czy ogródku. Tam, gdzie kiedyś stały pralki, dziś krążą turyści; obok grządek z dyniami i kwiatowych rabatek pracują archeologowie.
Tysiącletni labirynt
– Relikty zamku były badane już 30 lat temu – mówi prof. Małgorzata Chorowska, nawiązując do prac prowadzonych przez prof. E. Małachowicza i dr. Cz. Lasotę. – Doszło wtedy do spektakularnych odkryć. Działania te były jednak prowadzone jedynie sondażowo, punktowo. Kiedy kilka lat temu siostry rozpoczęły remont swojego domu, pojawiła się możliwość szczegółowych badań. Zgromadzenie podjęło ważną decyzję o ekspozycji zamkowych reliktów. W tym roku [2014 r.], dzięki dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, możliwe było dalsze prowadzenie wykopalisk.
Prawdę mówiąc laikowi nie jest łatwo „rozgryźć” plątaninę odkopanych murów. Pozostałości starego grodu z X wieku, zamek, który przechodził bodajże siedem faz przebudowy – a potem dwie kolejne, gdy w jego pozostałościach tworzono mieszkania kanoników, późniejsze, wciąż zmieniające się budowle… To wszystko zrosło się w jedną niezwykłą całość, wymagającą dziś żmudnego odszyfrowywania. Wiadomo, że zamek zajmował cały północno-zachodni kraniec Wyspy Tumskiej, miał powierzchnię 900 m kw.
Prace archeologiczne na terenie zamku w 2014 r. Agata Combik /Foto Gość Pani profesor wyjaśnia, że najstarsza jego część powstała w XII w., na terenie wcześniejszego grodu, za czasów Bolesława Wysokiego. Stanowił ją wielki, okrągły budynek o średnicy 25 m. Filar, na którym się wspierał, miał – bagatela – 3 m średnicy. – Była to kaplica albo wieża z kaplicą umieszczoną na którejś z kondygnacji. Znajdowała się w miejscu strategicznym, przy wale podgrodzia (ten wał ukazał się w czasie prowadzonych obecnie wykopalisk). Oprócz niego budowlę otaczał jeszcze jeden mur. – Wiemy, że cegły, z których wzniesiono ową wieżę czy kaplicę, zostały wykonane z wykorzystaniem dokładnie takich samych ramek, jak cegły klasztoru w Lubiążu, fundowanego przez Bolesława Wysokiego. Na Śląsku mieliśmy pierwsze zastosowanie cegły na terenie dzisiejszej Polski. Pochodziły z warsztatu książęcego lub cysterskiego. Książę sprowadził cystersów z Pforty i wtedy technologia wypału cegły pojawiła się na Śląsku – tłumaczy M. Chorowska.
Z komnatą Świętej
Podczas Mszy św. dziękczynnej za dotychczasowe prace w Domu Notre Dame, w 163. rocznicę przybycia sióstr do Wrocławia, abp Józef Kupny przypominał związki tego miejsca ze św. Jadwigą. Musiała bywać na zamku, a legenda mówi, że w pomieszczeniu zwanym dziś Komnatą św. Jadwigi siedziała przy – widocznym do dziś – oknie, rozdając chleb. Co ciekawe, siostry przed laty przybyły do Stolicy Dolnego Śląska w przeddzień jej liturgicznego wspomnienia.
Jaki zamek mogła znać? Wspomniana wieża, 18-boczna, została z czasem częściowo rozebrana i niejako przecięta podłużnym pałacem. – Dzięki badaniom okazało się, że cegły z tego okresu, zostały zrobione z kolei z tych samych ramek, co w kaplicy na zamku w Legnicy – gdzie Henryk Brodaty zbudował ogromną warownię, z pałacem jednym z największych w Europie – mówi M. Chorowska. I tłumaczy, jak zamek mógł wyglądać za czasów św. H. Brodatego i jego żony: – Znajdował się tutaj prawdopodobnie długi pałac, z pozostałościami ukrytej w środku wieży. W narożniku, do którego dochodził, wznosiła się jeszcze jakaś inna budowla wieżowa. Na terenie zamku mieściła się kaplica, obecnie leżąca częściowo pod ulicą św. Marcina, częściowo w ogrodzie sióstr. Być może jeszcze jedna kaplica znajdowała się w części rezydencjalnej.