- Wyniki wczorajszych wyborów to echo kampanii prezydenckiej, w której zwyciężył Andrzej Duda. Od tego momentu zupełnie inaczej zaczęły układać się karty na stole wyborczym - stwierdza prof. Robert Wiszniowski z Wydziału Nauk Społecznych UWr.
Podczas wczorajszego wieczoru wyborczego w Instytucie Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego padło kilka ciekawych wniosków. Eksperci analizowali poprzednie kampanie polityczne i komentowali wyniki wczorajszych wyborów, których pewne akcenty okazały się zaskakujące, choć, patrząc na całość, potwierdziły się przewidywania.
- Nie ma zaskoczenia jeśli chodzi o dwie pierwsze partie. Zaskoczeniem jest jedynie dystans, który je dzieli. Najważniejszą rolę w tym momencie pełni liczba głosów na partie, które nie weszły do parlamentu. System wyborczy działa w ten sposób, że takie głosy stanowią premie dla najsilniejszych, oczywiście, w odpowiedniej kolejności - tłumaczył prof. Andrzej Antoszewski z Instytutu Politologii UWr.
Warto zadać sobie pytanie: - Czy PiS zdecyduje się na „jednowładztwo”? Jak na razie wynik zapewnią sprawowanie władzy, ale zaproszenie koalicjanta daje komfort. Przypomnijmy, że do większości wystarczy 231 mandatów. Popatrzmy na liczbę problemów młodego pokolenia, które porusza się w ramach kampanii politycznych. Platforma płaci teraz za to, że przez kilka lat, pełniąc funkcje władcze, nie zrobiła nic w sprawie tych problemów - analizuje dr Leszek Sobkowiak z UWr.
Czy Polacy zatem chcą systemu dwupartyjnego? Skąd tak duże poparcie dla Prawa Sprawiedliwości, nieco mniejsze Platformy Obywatelskiej, a przy wyniku poniżej 10 proc. pozostałych partii?
- Wyniki wczorajszych wyborów to echo kampanii prezydenckiej, w której zwyciężył Andrzej Duda. Od tego momentu zupełnie inaczej zaczęły układać się karty na stole wyborczym. Mamy do czynienia z pewnym kryzysem Zjednoczonej Lewicy, ale i całej lewicy w Polsce. Chodzi tu także o kryzys partii w ich klasycznym rozumieniu. Obecnie działają dwa bardzo trwałe ugrupowania na scenie politycznej. Reszta może ulec zmianie - stwierdza prof. Robert Wiszniowski z Wydziału Nauk Społecznych UWr.
Prof. Antoszewski zwraca uwagę na bezapelacyjne zwycięstwo partii Jarosława Kaczyńskiego, ale jednak nie do końca zrealizowanie ich upragnionego celu.
- Większość potrzebna do zmiany konstytucji to 276 mandatów. PiS jej nie osiągnął, może to zrobić tylko z poparciem Kukiza, ale wiadomo powszechnie, że PiS-owi zależało na samodzielności w tej kwestii. Zwróćmy uwagę, że wkrótce powstanie rząd, który ma dobre relacje z prezydentem, Senatem, itd. To dla wyborców jest sytuacja bardziej komfortowa - tłumaczył politolog.
O sytuacji PO dodaje: - Przyczyn tej porażki jest wiele. Wydaje mi się, że wszystko zaczęło się od wyraźnych przegranych w wyborach prezydenckich. To nadało specyficzną dynamikę tej kampanii. Mniejszą siłę przekazu zawierały w kampanii same debaty i odpowiedzi kandydatów, a większa komunikaty w postaci obrazków, które się pojawiały się w sztabach po debatach - analizuje prof. Antoszewski.
Zgadza się z nim Wiszniowski, który uważa, że dzisiaj nie zastanawiamy się, jaki program jest przedstawiany, tylko jak jest prezentowany kandydat. Wizerunek ma istotne znaczenie dla przekazu politycznego.
- Kiedyś ludzie w spotach chcieli nam coś powiedzieć, kładziono akcent na program. Dzisiaj już jest tego zdecydowanie mniej. Zdynamizowała się reżyseria spotów, a ich bohaterowie opanowali sztukę autoprezentacji i mowy ciała do perfekcji - dodaje naukowiec z Uniwersytetu Wrocławskiego.