W starych świątyniach o wieczności przypominał każdy zakątek.
Nie inaczej ma się rzecz z wrocławską katedrą. Gdy wchodzimy do świątyni wejściem od północy (od Ogrodu Botanicznego), widzimy wznoszącą się pomiędzy arkadami portyku kolumnę, zwieńczoną latarnią.
To tzw. Latarnia Zmarłych, przypominająca o istniejącym kiedyś przy świątyni cmentarzu, sięgającym jeszcze czasów średniowiecza. Została zniszczona w czasie pożaru w XVIII wieku, tylko nieliczni wiedzieli o jej istnieniu.
Prof. E. Małachowicz posiadał rycinę ukazującą, jak dawna latarnia wyglądała, można było przygotować projekt i dzięki temu po 2000 r. została zrekonstruowana.
Wyposażona w wyłącznik zmierzchowy, sama się zapala, gdy zapada zmrok, i gaśnie, gdy robi się jasno. Zaprasza, by w nocnych ciemnościach pamiętać o modlitwie za tych, co odeszli.
We wnętrzu, tuż przy bocznym wejściu, na nagrobku widzimy leżącą postać - to bp A. Weisskopf, przedstawiony jakby na chwilę uciął sobie drzemkę. Podobnie - jakby czekając na rychłe zmartwychwstanie - „drzemie” na swym pomniku w obejściu katedry bp Jan Thurzon.
Na prawo od bocznego wejścia wznosi się, zbudowana w XVIII w. dawna Kaplica Zmarłych (zwana też Kaplicą Wszystkich Świętych). W jej krypcie pochowany został w 1888 r. sługa Boży ks. Robert Spiske. W 1984 r. trumnę z jego ciałem przeniesiono do kaplicy założonego przez niego Zgromadzenia Sióstr Jadwiżanek przy ul. S. Szarzyńskiego.
– Przed Soborem Watykańskim II chowano w katedrze proboszczów katedr, prałatów, kanoników, profesorów. Przed pochówkiem ciało zmarłego było wystawiane właśnie w Kaplicy Zmarłych. Obecnie w katedralnych kryptach można chować jedynie ordynariuszy - tłumaczył ks. A. Drwięga w 2009 r., gdy Kaplica Zmarłych - przemianowana wcześniej na Kaplicę Zmartwychwstania - zyskała miano Kaplicy Chirurgów (tu znajduje się poświęcona im tablica).
Latarnia Zmarłych przy katedralnym wejściu Agata Combik /Foto Gość Podziemia katedry to prastary cmentarz, w których spoczywają m.in. pasterze wrocławskiego Kościoła, ale o wieczności wiele mówią także rozsiane po świątyni sarkofagi, epitafia, pomniki nagrobne.
Do najpiękniejszych należy XIV-wieczny sarkofag bp. Przecława z Pogorzeli w Kaplicy Mariackiej w obejściu za głównym ołtarzem czy nagrobek kard. Fryderyka Hessen von Darmstadt w słynnej kaplicy św. Elżbiety.
O nieuchronnym końcu ziemskiego życia przypominają tu dwa lwy trzymające czaszkę, o wieczności - pożerający swój ogon wąż i bukiet kwiatów. Śmierć, Sąd Boży, Niebo i Piekło widać na reliefach w Kaplicy Bożego Ciała. Na nagrobkach przedstawiono przeróżne sceny - na płycie bp. Georga Koppa św. Jerzy walczy ze smokiem, popiersie bp. S. Rostocka wyrasta z różanego krzewu - co nawiązuje do jego nazwiska; obok znajdują się alegorie wiary, nadziei i miłości - pelikan karmiący dzieci własną krwią. Na pomniku bp. J. Moritza von Strachwitza o śmierci mówią wizerunki ściętego drzewa i pasterza opuszczającego owce.
O przemijaniu przypomina zaskakująca płaskorzeźba na nagrobku między kaplicami św. Elżbiety i Mariacką - aniołek dmucha mydlane bańki, kruche jak ludzkie życie.